Nie myjemy się,

…zatrute studnie i dopływy Buga, nie ma zgody w Andrzejewie, pisarze zaharowują się w Szulborzu, raki wyginęły zupełnie, zbrodnia z zazdrości i wymordowanie rodziny w Jaszczułtach.

Na początek streszczenia dwóch artykułów autorstwa doktora Józefa Tchórznickiego. Ten niezwykły i wielce zasłużony człowiek przyszedł na świat w Sabniach w powiecie sokołowskim. Po uzyskaniu w roku 1874 dyplomu na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego sporo czasu przepracował w Rosji m.in. jako lekarz wojskowy na wojnie rosyjsko-tureckiej. Po powrocie do kraju objął w roku 1884 stanowisko ordynatora w szpitalu w Sterdyni, ufundowanego, a później finansowanego przez Ludwika Górskiego, właściciela dóbr Sterdyń i Ceranów, a zarazem jednego z najświatlejszych polskich ziemian tamtych czasów. Podczas swej dziesięcioletniej praktyki w Sterdyni doktor Tchórznicki bacznie przypatrywał się warunkom życia okolicznej ludności, czego pokłosiem są liczne artykuły publikowane przede wszystkim na łamach pisma „Zdrowie”. Do chwili obecnej redakcji nie udało się dotrzeć do archiwalnych numerów tego periodyku, publikujemy zatem streszczenia zamieszczone w roczniku medycznym.

Swary, waśnie, zażarte spory – zamieszczane tutaj artykuły i notki prasowe są dowodem, że nie było i nie ma zgody w narodzie, co utrudnia, a wręcz czyni niemożliwym wprowadzenie choćby i najmniejszych zmian na lepsze. Dziś kolejny smutny przykład, tym razem z Andrzejewa.

Korespondent z Szulborza opisuje nawał pracy, jaki czeka tego, kto wybierze profesję pisarza i ostrzega, że będzie ktoś taki harował za marne pieniądze. Nauczyciele też lekko nie mają, bo gdy mrozy nadejdą, to temperatura w ich mieszkaniach niewiele się różni od tej na zewnątrz.

Ileż to razy każdy z nas słyszał o kryształowo czystych, pełnych wszelkiego pożytecznego stworzenia wodach, jakie nasze polskie rzeki toczyły, przed dajmy na to wiekiem. Poniżej najpierw doktor Tchórznicki podważa prawdziwość tych przekazów, a za chwilę i dobrze nam znany Dominik Staszewski dodaje do przykrego obrazu swoje kilka groszy, pisząc, iż mało, że raki w wodach Puszczy wyginęły, to niewiele brakuje, abyśmy i ryb tam już nie uświadczyli.

Każda społeczność, także ta wioskowa skrywa przeróżne makabryczne tajemnice. Dzisiaj notki prasowe o dwóch mrożących krew w żyłach wydarzeniach, do których doszło w Jaszczułtach, miejscowości leżącej mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Brańszczykiem i Długosiodłem.

Więcej na stronie http://madzelan.cba.pl/nie-myjemy-sie-zatrute-studnie-i-doplywy-buga-nie-ma-zgody-w-andrzejewie-pisarze-zaharowuja-sie-w-szulborzu-raki-wyginely-zupelnie-zbrodnia-z-zazdrosci-i-wymordowanie-rodziny-w-jaszczultach/