Tragiczny wrzesień – cz. II

ES.Na terenie Sadownego i w jego okolicznych lasach znajdowała się jeszcze wtedy duża ilość ustępujących spod Różana wojsk polskich, należących do 41 DP grupy operacyjnej WYSZKÓW.

2014.11.04.11

Kampania wrześniowa (foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Te pierwsze patrole niemieckie nie zabawiły długo w naszym rodzinnym Sadownem. Przywitani w okolicy domu rodziny Cieślińskich celnym ogniem z karabinów ukrytych żołnierzy polskich, pozostawiwszy dwóch zabitych, umknęli na spłoszonych koniach i odstąpili w kierunku Płatkownicy, gdzie, po wcześniejszym przekroczeniu Bugu, przebywali już tam w dość dużej ilości.

Kierując się względami taktycznymi wojska polskie, ustępując spod Różana w kierunku Warszawy, starały się stworzyć niewielki punkt obrony i zamknąć dojście wojsk hitlerowskich do Sadownego przez zorganizowanie na przedpolu Pierwszego Mostu a osadą skutecznych gniazd karabinów maszynowych.

2014.11.04.12

Przeprawa przez Bug w Broku (foto: www.albumpolski.pl)

Oddziały tych niewielkich zgrupowań podpuściły na bliską odległość wypełniające całkowicie długimi kolumnami niemieckimi szosę między Płatkownicą a Sadownem. Pozwoliły dotrzeć oddziałom wroga aż do samego Sadownego, przed wejściem do którego zatrzymały się. I wtedy to, 9 września w godzinach popołudniowych, ukryte i przez Niemców zupełnie nie widoczne, gniazda polskich karabinów maszynowych rozpoczęły niespodziewany, gwałtowny, krzyżowy ogień po widocznych jak na dłoni, gęsto zalegających szosę, wojskach nieprzyjacielskich. Trudno sobie wyobrazić, a jeszcze trudniej opisać, co działo się wówczas wśród nie spodziewających się niczego oddziałów niemieckich. Powstał zamęt nieopisany, tumult i gwałtowny odwrót w kierunku Broku. W tym samym czasie uderzyły od strony lasu, ukryte w nim i okolicznych zaroślach, oddziały zgrupowań polskich. Niemcy, znalazłszy się zewsząd w potrzasku, uciekali we wszystkie niemal strony ginąc masowo i zostawiając tabory, samochody, niezliczoną ilość sprzętu i różnych rzeczy.

2014.11.04.13

Przeprawa przy moście w Broku (Historia przystani w Broku, Jacek Frankowski, www.albumpolski.pl)

Według relacji jednego z uczestników tej walki, nieznanego polskiego żołnierza, na krótkim odcinku naszej szosy od Sadownego do Drugiego Mostu poległo kilkuset Niemców, z których część pochowano potem na cmentarzu poniemieckim w Płatkownicy, ponad 50 na cmentarzu  w Sadownem, a resztę wywieźli samochodami do Reichu. Płatkownica i Brok znajdowały się już wtedy w rękach niemieckich. Po tej udanej operacji wojska polskie wycofały się do Sadownego, zapadając w pobliskim, położonym przy szosie, lesie.

2014.11.04.14

Niemieckie pozycje na brzegu Bugu (www.odkrywca.pl)

To niespodziewane, przykre w skutkach dla Niemców „powitanie” w Sadownem, doprowadziło ich do wściekłości i tego samego dnia w godzinach wieczornych, przy użyciu zdwojonych sił, wyparłszy nielicznych żołnierzy polskich z osady, podpalili ją od strony północnej. Przedtem jednak, przy pomocy kolonistów niemieckich z Płatkownicy, Sadolesia i Sojkówka obrabowali doszczętnie prawie wszystkie domy i sklepy, zwłaszcza żydowskie. Sadowne płonęło całą noc z 9 na 10 września i dogorywało jeszcze przez cały następny dzień, w niedzielę.

Buszujące przed spaleniem Sadownego wojska hitlerowskie, pijane i na pół dzikie, wymordowały znajdujące się w ukryciu resztki pozostałej ludności żydowskiej. Zamroczeni alkoholem żołdacy Hitlera z grup SS pastwili się nad starymi, niedołężnymi Żydówkami i Żydami, i wśród śmiechów i dzikiej radości fotografowali ich, a potem zabijali, znęcając się przedtem dla dodania ofiarom większego przerażenia.

2014.11.04.15

Pozycje oddziałów polskich 133 pułku piechoty 9-10 września (Źródło: 33. Dywizja Piechoty rez. w bitwie nad Bugiem we wrześniu 1939 r.)

W ten sposób centrum Sadownego prawie do szkoły już w dniach 9 i 10 września zostało opanowane przez napastników.

Tymczasem zalegające w pobliskim lesie niewielkie oddziały wojsk polskich wycofujących się powoli w kierunku Warszawy nie mogły się pogodzić z obecnością nieprzyjaciela w Sadownem, który, wdarłszy się tu klinem, rozpoczął manewr oskrzydlający od Ostrowi i Broku, poprzez Udrzyn i dalej Wyszków, a zbudowawszy most pontonowy na Bugu w okolicy Rażen, przeprawił się na tę stronę i posuwał się w kierunku Sadownego przez Zalesie, Zarzetkę i Grabiny, spodziewając się większych zgrupowań polskich w lasach Sadownego. Mylne to były jednak rachuby. Obrońców Sadownego pozostało wówczas, we wspomnianym wyżej lesie, niewielu, garstka zaledwie, ponieważ duże ich formacje odeszły przedtem w kierunku Zieleńca, Łochowa i dalej do Warszawy. Ich bohaterstwo i opór względem brutalnego wroga stworzyły poważne przeciw niemu gniazdo oporu, ukrywając część w głębi, a część na skraju lasu obok domostwa rodziny Postków. W tym to właśnie miejscu, na gruncie rolnym Romana Jakubowskiego, uformowane zostało ponownie, jak przedtem, gniazdo ciężkich karabinów maszynowych. Zakryte i zabezpieczone lasem tyły, oraz doskonała stąd widoczność całej prawie osady, jak również pobliże szosy, jako głównego na tym terenie traktu komunikacyjnego, stwarzały dla tej bohaterskiej grupy doskonałe pod względem strategicznym stanowisko dla operacji przeciw tkwiącemu w Sadownem wrogowi. Przewidując oskrzydlenia z lewa i prawa, część tych oddziałów obsadziła wylot drogi do Kołodziąża, obok Kuźnicy, a na przedpolu lasu, na szosie został obsadzony przez polską placówkę także mały mostek, spełniający w tym przypadku rolę punktu zaczepno – osłaniającego.

2014.11.04.16

Szwadron kolarzy niemieckich na obrzeżach Sadownego (foto: www.odkrywca.pl)

Tymczasem przez prowizoryczny most na Bugu w okolicy Rażen przedostały się grupy operacyjne prawego skrzydła niemieckiego i zbliżyły się pewne siebie do wsi Grabiny, aby prawdopodobnie stamtąd, poprzez Ocięte zaskoczyć zgrupowane w Sadownem oddziały polskie. Znamiennym dla tej chwili wydarzeniem było zabicie przez polskiego żołnierza z ręcznego karabinu oficera niemieckiego, prawdopodobnie w stopniu generała. Strata taka doprowadziła do skrajnej wściekłości wojska niemieckie, które w odwet za straconego oficera wymordowały znaczną część niewinnych mieszkańców Grabin. Zginęli wówczas zastrzeleni bez pardonu: w dniu 10 września: Filipkowski Stanisław, Filipkowski Bogumił, Kowalczyk Stanisław, Kowalczyk Stanisław syn Kazimierza, Kołek Stanisław, Mazurek Stanisław, Puścion Rozalia, Puścion Czesław, Powierża Aleksander, Powierża Adam, Powierża Henryk, Rowicki Józef, Rowicki Tomasz, Rowicki Stanisław, Rowicki Kazimierz, Wierzbicki Marian, Wierzbicka Rozalia, Wróbel Stanisław, Zawadzki Jan, Pakieła Józef z Zarzetki i wielu nieznanych uciekinierów z różnych stron Polski. Ogółem w wyniku tej okrutnej i bestialskiej zemsty zginęło wówczas w Grabinach ponad 30 osób. Była to pierwsza na naszych ziemiach masakra bezbronnej ludności cywilnej, która stanowiła krwawe preludium do nadchodzących okrutnych czasów niewoli hitlerowskiej.

2014.11.04.17

Widok Sadownego po bitwie (foto: www.odkrywca.pl)

Po spaleniu Sadownego, w dniu 10 i 11 września oddziały Wehrmachtu rozpoczęły natarcie w kierunku dróg wyżej wymienionych, podczas którego zostały huraganowym ogniem polskiej broni maszynowej, broni ręcznej i atakiem na bagnety w brawurowym kontrataku wyparte nie tylko z przedpola, lecz również dwukrotnie z Sadownego. W zaciekłym i zażartym boju obu stron przechodziło ono z rąk do rąk. Oddziały polskie, widząc przeważające siły przeciwnika, zmuszone były wycofać się na poprzednio zajmowane stanowiska, tracąc kilku zabitych i rannych. Liczba poległych Niemców nie jest znana, ponieważ zgodnie ze swoim zwyczajem, czy być może poleceniem wojskowym, poległych, jak w poprzednim wypadku, wywieziono do Reichu.

O

Zbiorowa mogiła żołnierzy przy głównej alei sadowieńskiego cmentarza (foto: sch)

11 września dzielna grupa pozostałych zaledwie 13 żołnierzy – obrońców Sadownego wysieczona została na skraju lasu z broni pokładowej nisko przelatującego nad nimi samolotu hitlerowskiego, ponosząc bohaterską śmierć ofiarnie przelanej krwi na chwałę swojej brutalnie napadniętej Ojczyzny. Wraz z nimi zginął również ich dowódca w stopniu porucznika rezerwy o nazwisku Pawłowski, który spoczywa ze swymi żołnierzami w zbiorowej mogile sadoweńskiego cmentarza, pod płytą pomnika wystawionego dzięki ofiarności miejscowego społeczeństwa w roku 1963.

Reszta oddziałów, po stracie dowódcy, wycofała się nocą 11 września w kierunku Warszawy.

Sadowne, a wraz z nim cała jego okolica, znalazły się odtąd na długich 5 lat w krwawej niewoli okupacyjnej okrutnego i krwiożerczego zaborcy. Był to jeden z najcięższych i najkrwawszych okresów w dziejach kilkuwiekowych ziemi sadowieńskiej.

Źródło: SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970