I wywołaliśmy „wilka z lasu”
Okazuje się, że inni amatorzy grzybobrania też świetnie sobie radzą – zajadają się kurkami.
„Podostrzone” kurki z ziemniaczkami (porcja dla czwórki):
Świeże i różnorakie grzybki w tym roku jadłem już kilkukrotnie, ale dziś do dyspozycji miałem „zabuskie” kurki i w ślad za „facetikuchnia” popełniłem poniższe:
Ok. 2-3 litry świeżych, oczyszczonych, pokrojonych kurek pozostawiłem bez płukania wodą. Wstawiłem posoloną wodę na ziemniaczki, a tych obrałem osiem średnich, krojąc je na połówki. Nim zagotowała się woda, pokroiłem drobno dużą cebulę i wrzuciłem do też dużej patelni, w której rozgrzałem olej. Po wrzuceniu ziemniaków do wody, a cebuli na patelnię, obrałem jeszcze 4 ząbki czosnku i rozgniecione, podziabane dodałem do cebuli. W mniejszy garnek nalałem mniej osolonej wody i po zagotowaniu wrzuciłem tam fasolkę. Na sos zmieszałem małe opakowanie naturalnego jogurtu z 4 łychami musztardy dodając tymianek z kilku gałązek i trochę posiekanej natki pietruszki. Do zeszklonej posolonej i popieprzonej cebuli wrzuciłem pokrojone kurki i mieszałem czekając na to, by „puściły” wodę i odparowały. Gdy kurki już się dobrze poddusiły, ugotowały się też ziemniaki na miękko, ale tak, że jeszcze się nie rozpadały. Ziemniaki „odlałem” i wrzuciłem na patelnię do kurek, gdzie dodałem też łychę masełka, a po kilku minutach, w czasie których odcedziłem fasolkę, do patelni wlałem gęsty jogurtowo-musztardowy sos. Po przemieszaniu wszystkiego na patelni danie było gotowe, a na talerzu jeszcze je lekko „pokoprowałem” i tylko nie zdążyłem fasolki „podrasować” tartą bułką…. Ale i tak smakowało, a wyglądało, jak na foto.
Tekst/foto: RW