Trasa piesza nr 4 w Sadownem

Tym razem krótsza trasa, bo licząca niewiele ponad 4 km, ale drogami, które rzadko są odwiedzane przez mieszkańców Sadownego. Ruszamy do Gaju i na „Piaskową Górkę”.

Do pokonania tej trasy dobrze wybrać dzień, który poprzedzała kilkudniowa sucha pogoda, co pozwoli nam na przejście jej „suchą nogą”. Udamy się do miejsc bliskich, niezwykłych i ciekawych, które nawet mieszkańcy Sadownego rzadko odwiedzają, a więc nie narzekajmy, że za krótko, za mało i spacerek mógłby być dłuższy, ale korzystajmy z uroków natury i okazji poznania nowych miejsc.

Mapa trasy marszu na stronie https://www.MapFab.com/map/35s/Sadowne-trasa-piesza-nr-4

Startujemy jak zwykle spod GOK-u ul. Kościuszki na południe – więcej>>>, by przy Krzyżu skręcić w Grunwaldzką – więcej>>>

Marszem chodnikiem pokonujemy kilkaset metrów, dostrzegając nowe domostwa i ciemnozieloną ścianę lasów, która ukazała się za Domami Nauczyciela.

Z Grunwaldzkiej skręcamy w prawo, w ul. Leśną, przy której kilkanaście nowych i nawet „wiekowych” domów otoczonych zadbanymi ogródkami.

Tylko nawierzchnia drogi nie pasuje do miana ulicy, bo ledwie gdzieniegdzie żwirek przebija się spod piachu, a przed krajową 50. uliczka ta, co początkowo biegnie jakby szczytem niewielkiego wzniesienia, bardziej przypomina leśny dukt – więcej>>>

Ruchliwą i niebezpieczną 50. przechodzimy z lekkimi obawami, bo do najbliższych „pasów” kilkaset metrów i pewnie bezpieczniej szybko prostopadle przekroczyć jezdnię, niż narażać się idąc niebezpiecznie i długo poboczem do przejścia dla pieszych.

A za „pięćdziesiątką” wchodzimy w ul. Gaj. To słowo „ulica” też jakby nie na miejscu, bo to właściwie gruntowa droga wśród wysokich drzew, a dalej domków na przeważnie niewielkich działkach. Za to dużych i starych drzew jest tu wiele. Kiedyś ciągnęły się aż tu działki leśne gospodarzy z ul. Wiejskiej i w tym „lesie-gaju” z czasem zaczęli budować swe domostwa ci, co w Sadownem znaleźli jakąś pracę lub którzy właśnie tu postanowili się osiedlić. A rolnicy z Wiejskiej często „na umowę” sprzedawali działki mało dochodowego lasu.

Z miedz powstały dwie wąskie uliczki Gaju odchodzące od biegnącej od południa wzdłuż „Piaskowej Górki” drogi na Ocięte, Grabiny i do Szynkarzyzny, co teraz nosi nazwę ulicy Partyzantów. Właśnie w tą zachodnią odnogę Gaju skręcamy ku górce. Wąska uliczka ma swój klimat, wiekowe wyniosłe drzewa liściaste na części posesji, psy szczekające zza płotków i nieco trwożliwie spoglądające na nas zza firanek twarze mieszkanek zaniepokojonych „przemarszem” piechurów. Tu nigdy nie ma tłumów, za to jest spokojnie, sielsko, klimatycznie.

W odwiedzane miejsca rzadko zapuszczają się mieszkańcy Sadownego – niby tak blisko i mieszkańcy znajomi, a „przysiółek” mało znany. Za to jakże uroczy, bo tu najwięcej w Sadownem zieleni, bez śladu pól, za to z mnóstwem drzew, choć tych wiekowych dębów znacznie ubyło. A spacer Gajem znów rodzi pytania o to, czemu w tak gęstej zabudowie mieszkaniowej brak odpowiednio utwardzonej nawierzchni, a nawet odpowiedniej szerokości uliczek, gdzie ledwie mieszczą się niezbyt szerokie pojazdy, a z bezpiecznym minięciem się kłopoty mogą mieć nawet trójkołowe rowery. Może wytłumaczeniem jest to, że posesje tu to fragmenty działek z ul. Wiejskiej, wiadomo jak przez powiat i gminę traktowanej. A może na spacer Gajem należałoby zaprosić tych, co o inwestycjach w gminie decydują? – więcej>>>

Z takimi refleksjami dochodzimy do ul. Partyzantów, tu skręcamy nieco w lewo, by zaraz śmiało przeciąć asfaltową jezdnię i podejść wśród sosenek na grzbiet zalesionej piaszczystej wydmy. Na niej znów skręcamy w lewo, dochodząc za chwilę na skraj urwiska powstałego w wyniku wybierania kwarcowego piasku, co setkom mieszkańców przydawał się jako składnik wapiennej zaprawy w nieodległych czasach, gdy Sadowne stawało się „murowane”, a suporex czy silikatowe cegły wymagały odpowiedniego spoiwa. A Piaskowa Górka kiedyś była miejscem gdzie zimami dziesiątki dzieciaków zjeżdżało „na czym się da” wprost na szosę albo na podwórka posesji przy Partyzantów.

Ruszamy dalej grzbietem górki, ledwie widoczną wśród drzew ścieżką na zachód. Wśród sosenek z prawej prześwitują w dole domostwa Gaju, a z prawej setki niestarych sosenek, porastających słabej jakości glebę, tworzą „krzywy las”, bo ich pnie czy gałęzie często są w różne strony powyginane, jakby jakaś siłą nie pozwalała im śmiało piąć się ku słońcu.

Po kilkuset metrach schodzimy z górki na ul. Partyzantów i dalej ruszamy asfaltem na zachód, rychło mijając tablicę informującą, że wchodzimy do Ociętego. Z lewej mijamy zadbane posesje, jakby przyklejone do wyższej ściany lasu porastającego morenową wydmę. Po kolejnym kilkusetmetrowym odcinku wchodzimy w ten las, w pierwszą odchodzącą w lewo gruntową drogę. Zaraz na rozwidleniu znów skręcamy w lewo i piaszczystym leśnym duktem idziemy ku „krzyżówkom”.

Z lewej strony wijącej się leśnej drogi biegnie parabola wzgórka porośniętego sosnami, z prawej krajobraz urozmaicają potężniejsze sosny, młodniki i bogate leśne poszycie porastające niższe tereny. Z pewnością trzeba tu wrócić, by sprawdzić jak odmiennie będzie tu, gdy nastanie inna pora roku i np. wiosną wszystko się zazieleni, rozkwitnie, zapachnie świeżą wilgocią lub rozgrzaną przez słońce żywicą sosen – więcej>>>

Wprost z piasku wchodzimy na asfaltowe „krzyżówki” i ostrożnie podchodzimy na wprost, by zaraz skręcić w lewo ku ul. Grunwaldzkiej – więcej>>>

Idąc dalej któryś już raz zachwyca nas z lewej położenie i wygląd przedwojennego drewnianego pensjonatu „na Górce”, a tuż za nim po prawej zaciekawienie wzbudza zadbana kapliczka maryjna, a większe – sosna, do której jest przymocowana.

Widać jak tuż nad kapliczką pień zżarły szkodniki i w końcu pionowy wierzchołek usechł, za to jeden z odchodzący w bok konarów wygiął się, „zawrócił” ku górze, rozrósł się i ruszył ku niebu.

Z Grunwaldzkiej ruszamy w prawo-skos w Kuźnicę, wzdłuż ściany lasu z prawej. A z lewej za posesjami dostrzegamy ul. Leśną, którą zaledwie przed godzinką szliśmy i zauważamy wyraźne obniżenie terenu przecięte ul. Grunwaldzką. Przed wojną było ono śródleśną polaną, na której handlowano końmi.

Minąwszy las z prawej jest wyraźne obniżenie terenu; to obszar zalewowy Bojewki, której spiętrzone wody napędzały przed wiekami kowalskie miechy, a może i młyńskie koła, po których pozostało tylko niewielkie wzniesienie przed mostkiem.

Za mostkiem zaś dochodzimy do miejsca, gdzie ulica Kościuszki zmienia się w Słoneczną i skręcamy w lewo, w tą pierwszą. Stąd ledwie kilkaset metrów chodnikiem z kostki brukowej wprost do GOK-u – więcej>>>

Dzisiejsza trasa jest nieco inna niż poprzednie, choć tak różnorodna jak Sadowne, gdzie i domy, pola i las, i piaski i woda, i ruchliwa szosa, ulice pełne ludzi i uliczki spokojne, kameralne, może wymagające zadbania…

Tekst: RW

Foto: Sławek Chyliński