TATARZY
Plony w 1549 r. zebrano nad Bugiem obfite. Zapowiadało się, że z modlitwy „od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie”, przynajmniej błagania o uchronienie od „głodu” zostały wysłuchane.
Jeszcze niedawno dodawano na końcu tej modlitwy „i od Tatarzyna”, ale w tych okolicach już o tym zagrożeniu zapomniano. Dochodziły wprawdzie wieści, że na Rusi, Ukrainie czy Podolu z tatarską szarańczą zmagają się nawet kilka razy do roku, ale tutaj żyło się spokojnie.
Kupcy płynący Bugiem z Wołynia, a nawet z odległych zakątków Ukrainy i Rusi do Gdańska donieśli, że orientalni zbóje ponownie przekroczyli słabo strzeżone granice i pustoszyli ogromne połacie tamtejszych ziem. Nie było w tym żadnej sensacji, bo przecież jesień, a więc czas, gdy spichlerze pękały od zbiorów, był sezonem tatarskich najazdów. To wtedy oczekując łupów najobfitszych, wynurzali się ci potępieńcy z najgłębszych czeluści piekielnych, czyli mitycznej krainy Tartaru. Nie wiedzieli jednak Mazurzy z Brańszczyka, Broku, Małkini, Sadownego i Zarąb oraz Podlasianie z Prostyni i Kossowa, że nie była to standardowa, coroczna wyprawa. Tatarskie najazdy dzielono bowiem na trzy rodzaje.
Więcej na stronie http://madzelan.cba.pl/tatarzy/