O dostatku przeróżnych etcetera, ale braku tużurków w Ostrowi,
…o niedoborze narzędzi ogniowych w Zarębach, o walczącym z caratem bimbrowniku z Broku i wiele więcej.
Obywatel Ostrowi Mazowieckiej dzieli się z czytelnikami „Kuriera Warszawskiego” następującym problemem. Otóż są w Ostrowi przeróżne etcetera, ale nie ma tam porządnego krawca, który skroiłby modnisiowi twarzowy tużurek. Jeśli zatem któryś z setek biegłych w obracaniu nożycami, igłą i nicią stołecznych krawców chciałby znaleźć nowe miejsce godnego zarobku, to mieszkaniec stolicy powiatu ostrowskiego proponuje, aby krawiec ten wsiadał do pociągu Kolei Warszawsko-Petersburskiej i poprzez Małkinię do Ostrowi bez zwłoki przybywał.
Z kolei mieszkaniec gminy zarębskiej cieszy się niezmiernie z przybycia „sprawdzaczy” celem dokonania rewizji stanu gminnych funduszy, dokumentów itp. Przy okazji – może nawet nieco nazbyt szczegółowo – opisuje uroczystości związane z przenosinami byłego naczelnika powiatu ostrowskiego do Szczuczyna. W dalszej części swej epistoły ubolewa nad stanem dróg lokalnych, brakiem narzędzi ogniowych w Zarębach oraz innymi niedogodnościami utrudniającymi życie miejscowej populacji, a nawet stanowiącymi zagrożenie dla jej życia.
Do niepokojących ekscesów dochodzi na stacji kolejowej w Małkini. Otóż omiatanie wagonów odbywa tam się w obecności pasażerów, którzy uiścili opłatę za przejazd, a tymczasem narażeni są na wszelkie związane z podobnymi czynnościami niedogodności. Dochodzi do niekontrolowanych napadów kaszlu, a nawet zapaskudzenia odzieży.