O pijaństwie i braku szkoły w jasienickiej parafii,
…o ofiarach pioruna w Wąsewie i Nurze, o samowolkach budowlanych w Ostrowi oraz o wyborze wójta i gimnastyce w Broku.
Z parafii Jasienica donoszą, że gardła miejscowych smakoszy szturmem zawojowało piwo bawarskie zwane przez miejscowych „barbarem”. Nic w tym dziwnego, bo barbara warzono zwykle z przedniego chmielu i podług starych receptur, podczas gdy pod pojęciem piw lokalnych zwanych też zwyczajnymi, często rozumiano lichego cienkusza, którego szanujący się piwosz do gęby by nie wziął. Tu i tam dochodziło więc do awantur i podejrzanym trunkiem pojono gwałtem karczmarza, który w sąsiadującym z szynkiem niby browarku, sam takie cudo uwarzył i teraz musiał je wypić. Te prowincjonalne bieda browarki, padały jak muchy, nie mogąc sprostać barbarom z wielkich, głównie warszawskich browarów, które dzięki rozwojowi kolei docierały nad Bug i do wszelkich innych zakątków kraju. Tyle że spożywano barbara okrutne ilości i w tym był cały ambaras.
Nieco dalej mowa o tragediach wywołanych uderzeniem pioruna, który to piorun poraził śmiertelnie nawet człowieka skrytego w domowym zaciszu. Ten sam autor donosi, iż po zmianach personalnych we władzach w Ostrowi niektórzy byli wielce zdziwieni, że spraw nie dało się załatwić jak dotychczas, zwyczajnym sposobem. Co to był za sposób, tego autor nie zdradził.