Franciszek Ołtarzewski ratuje dziewczę z kipieli,
…o żywieniu w sterdyńskim szpitalu, rażony piorunem ocalony dzięki zakopaniu w ziemi, brokowskie finanse w zapaści.
Z Nura o historii tej starożytnej miejscowości oraz o wymurowaniu nowego kościoła. Nieco więcej o sprawach ważnych dla ciała, bo o rozwijającym się ogrodnictwie, nieustraszonym Aquamanie, rozkwitającej trzeźwości, dzięki której naliczono w Nurze ledwie kilku pijaków i o wielu innych istotnych sprawach.
Dwa tygodnie temu dr Adam Jarosiński opowiedział nam historię Szpitala Św. Piotra w Sterdyni. Dzisiaj odkrywa wielce interesujące szczegóły tyczące funkcjonowania tej unikatowej placówki. Czytelnicy mają m.in. możliwość zapoznania się z ówczesnym szpitalnym menu.
W czerwcu 1925 r. nad województwem białostockim, do którego przynależał i powiat ostrowski przeszła niszczycielska burza, kładąc kres żywotowi wielu istnień ludzkich. Piorunem został rażony m.in. chłopiec w wiosce Perysie. Gazeta donosi, iż odzyskał przytomność dzięki zakopaniu w ziemi (zwykle zakopywano po szyję). Wierzyć, nie wierzyć? Przesąd, nie przesąd?
Trudno o miejscowość w regionie, której finanse nie zostałyby zdruzgotane przez ogólnoświatowy, międzywojenny kryzys ekonomiczny, który nie bez przyczyny zwany jest wielkim. Aby pomóc samorządom w wydostaniu się z tarapatów, wydano dekret o ulgach w spłacie zobowiązań. W Broku ulgami objęto wierzytelności wynoszące ok. 3,5 tys. złotych, ale to nic w porównaniu z trudnymi do spłacenia wierzytelnościami ostrowskimi, których uzbierało się na sumę przeszło 300 tys. złotych.