Płomienie trawią Kamieńczyk,
…w Ostrowi wymieniają nauczycieli niczym rękawiczki, Jaćwingowie pod Sterdynią, w Węgrowie narzekają na chorobliwą zmienność prądu, Kurpie to orły.
W Kamieńczyku ogień pochłonął najcenniejsze budowle miasteczka, w tym kościół, który przed niecałymi dwoma dekadami, kosztem wielkich wyrzeczeń wznieśli parafianie. Opis tego kościoła, gdy był jeszcze w pełnej krasie, zamieściliśmy tutaj.
Lokalny sprawozdawca donosi z Ostrowi o kilku sprawach, którymi żyje jego miejscowość i dziwi się, że miasto nie tak małe, bo „liczące przeszło 15 tysięcy wieśniaków”, nie może się zdobyć na niezbędne inwestycje.
Jaćwingowie, Wikingowie, Prusowie rzecz to wielce i zawsze interesująca, a szczególnie, gdy pisze o tych starożytnych ludach nie byle kto, bo sama Helena Mniszek, jak sugerowałby tytuł prasowej notki. Zamiast jednak dumać nad starożytnością, nasza redakcja próbowała rozwikłać zagadkę dżenderową, a mianowicie, czemuż to pani Helena pisała o sobie jako o mężczyźnie, używając takich czasowników jak „zwiedzałem” czy „zachęciłem”. Zamierzaliśmy sami dokonać poprawek, wnosząc, że to błąd zecerski, ale pozostawiliśmy wszystko bez zmian, z nadzieją, że jakiś bystry czytelnik rozwiąże tę łamigłówkę.
Tuż pod notką o starożytnym cmentarzysku, zamieszczono w „Gazecie Podlaskiej” artykuł traktujący o Węgrowie, tyle że artykuł jest bez tytułu, tak jakby był to dalszy ciąg wcześniejszej notki, ale raczej nie jest, więc obie części oddzieliliśmy kreską.