KTO SIĘ RODZI, TEN UMIERAĆ MUSI

TESTAMENTY SZLACHTY ZIEMI NURSKIEJ. CZĘŚĆ II.

Czytelników pragnących zaznajomić się z ogólnymi pojęciami tyczącymi sporządzania szlacheckich testamentów, zachęcam do zapoznania się z pierwszą częścią tego opracowania.

Podobnie jak w testamentach publikowanych wcześniej, tak i w tych kolejnych ośmiu zwraca uwagę spokój, z jakim ich autorzy stają w obliczu śmierci. Są całkowicie pogodzeni z losem, z pokorą przyjmują wyrok Boski, którego słowa stanowią zarazem tytuł artykułu. Odnosi się wręcz wrażenie, że gdyby któremuś z ówczesnych acanów płci obojga, medyk oznajmił, że dnia tego samego lub następnego zejdą z tego świata, to odrzekliby:

– A to dobrze, że Waćpan teraz to mówisz, bo czasu widać dosyć. Przyzwać trzeba tylko księdza, rodzinę, a co najważniejsze to kilku sąsiadów i przyjaciół, którzy będą za świadków dyspozycji mej ostatniej woli. Nie mam już siły, aby samemu akt ten spisać, a czasu na przywołanie pisarza z grodu nie staje, więc upraszam, abyś Waćpan tego dokonał, a jeśli nie masz na to ochoty, to ksiądz to zrobi. Trza tylko przygotować papier, pióro i kałamarz, a to wszystko w komorze zastaniesz.

Dla każdego z testatorów, których poznajemy, śmierć była zjawiskiem powszednim, codziennym. Umierano zazwyczaj w domach, zatem widzieli niejedno konanie. Tragiczne zaś żniwo, jakie kostucha zbierała pośród dzieci, nie pozwalało do podchodzenia do śmierci nazbyt sentymentalnie – to tylko bowiem ratowało od popadnięcia w obłęd.

Więcej na stronie https://madzelan.cba.pl/kto-sie-rodzi-ten-umierac-musi-testamenty-szlachty-ziemi-nurskiej-czesc-ii/