Słowem malowane
W Okienku Poetyckim prezentujemy dzisiaj wiersz p. Wiesława Maliszewskiego – może jednak nie ostatni.
*
*
*
*
Słowem malowane
Dedykuję Pani Krystynie Bronisz
nauczycielce języka polskiego
w Szkole Podstawowej w Sadownem
*
Słowa, słowa, słowa…
Świat będę nimi malował.
Niebo zacznę od świtu
z lekkich metafor błękitu.
Wokół zaś rozleję zieleń
anafor i epifor mokre akwarele.
Niech będzie wszędzie bez wyjątku,
tak na końcu, jak i na początku.
*
A zieleń rzeką przedzielę.
Tą samą z dziecięcych wcieleń,
gdy wśród moczarki i tataraku
ścigałem cienie zwinnych szczupaków.
Po Jegla majaczące knieje,
w dzikich odgłosach onomatopeje:
okru okhu, kłap kłap, kwik kwik.
Żuraw? Głód wilczy? Przerażony dzik…
*
O archaiźmie także nie zapomnę.
O! Oździ się siano na Wódkowej łące
i do wieczora kobiety naprędce
postawią kopy tak jak one krępe.
A gdy pograbią i wszystkie uczeszą,
gdy nad łąkami wzejdzie młody miesiąc,
zliczą na dłoniach trudu swe pacierze
i zmierzch je wchłonie, i sen ból zabierze.
*
Tak będę słowa z kolorami mieszał,
aż stworzę własny pejzaż Sadolesia.
Tylko mi bliski; może jeszcze komuś.
Oprawię go w ramę okna mego domu.
Domu nad rzeką pośrodku zieleni,
w wilgoci akwarel, zapachu tempery.
Bo cóż go lepiej na wieki zachowa,
jeśli nie słowa, słowa, słowa…
Wiesław Maliszewski