Szarańcza spod znaku Własowa

ES.W połowie lipca 1944 roku zwaliła się na naszą ziemię istna plaga wędrujących w odwrocie nie wiadomo skąd,

chmara rozwydrzonych, wyzutych ze wszystkiego co ludzkie – Ukraińców spod znaku Własowa – sprzedawczyka i odszczepieńca zaprzedanego w służbę Hitlera. Ludzie ci pozbawieni wszelkich cech ludzkich, przypominający żarłoczną szarańczę, posługując się bronią, wywierali presję na miejscowej ludności rabując wszystko, co wpadło tej rozwydrzonej bandzie w łapy. Najbardziej ucierpiały wsie nadbużańskie, a najokrutniej położona przy szosie Płatkownica.

Chmara tych pijanych wykolejeńców, obok taborów, wozów z dobytkiem, kobietami i dziećmi, pędziła tabuny zrabowanych po drodze koni i bydła, dla których trzeba było paszy i zboża. Ani jedna kopa zboża, ani jeden stóg czy bróg napełniony sianem nie ostał się tej dziczy. Rosnące na pniu niedojrzałe jeszcze zboża zniszczone zostały doszczętnie. Wycięto wszystko co stanowiło jakąkolwiek przydatność dla tej złowieszczej zgrai rabusiów. Smutny nadzwyczaj obraz przedstawiało nadbuże po kilkudniowym pobycie tych ukraińskich sprzedawczyków, wyglądem swym przypominających istne małpy, przyodziane w mundury na pół hitlerowskie, na pół carskie, czyniąc wrażenie rozpasanej do najwyższych granic bezpańskiej hołoty rządzącej się po swojemu, według bandyckich praw nie pisanych w kodeksie ludzkim.

Natychmiast po wkroczeniu rozpoczęli oni rabunek wszystkiego co napotkali, a potem handel tym wszystkim co przedtem zrabowali. Sprzedawali konie, bydło, wozy, odzież, a także sprzęt gospodarstwa domowego. Wszystko to, zrabowane kilka dni wcześniej w innych wioskach, sprzedawali teraz z chęcią zdobycia pieniędzy na bimber, który był nieodstępnym towarzyszem ich podłego, awanturniczego życia.

Zdarzało się, że sprzedawszy jednego dnia konia czy krowę, zjawiali się niespodziewanie nazajutrz do nabywcy i pod pozorem kradzieży ich rzekomej własności, odbierali przemocą, grożąc w razie oporu bronią, a nawet pozbawieniem życia.

Sterroryzowana pięcioletnią niewolą ludność nie reagowała zupełnie na bezprawie i przemoc tych szakali, i biernie przyglądała się gwałtowi zadawanemu w imię okrutnych praw wojennych narzuconych przez hitleryzm.

Na szczęście banda tych najciemniejszych typów opuściła po kilku dniach nasze strony i wywędrowała dalej w kierunku Warszawy.

Od tej pory ziemia nasza uwolniona została całkowicie od tego pokroju typów, jak również pozbawiona została dotychczasowego wpływu okupacyjnej władzy.

Aż do samego wyzwolenia tj. do ostatnich dni sierpnia 1944 roku nie zajrzał tu ani jeden przedstawiciel władzy niemieckiej. Dopiero około połowy sierpnia zwaliły się tu resztki cofającej się ze wschodu w bezładzie, przerzedzonej mocno armii hitlerowskiego Wehrmachtu, które pędząc przed sobą gromady zrabowanego bydła, koni i wszelkiego łupu postanowiły uczynić na przedpolu Bugu frontowy punkt oporu przed naciskającą jak lawina Armią Czerwoną.

Źródło: SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970