Trasa rowerowa nr 6: Zarzetka, Grabiny, Krupińskie

Długość: ok. 15 km, w tym ok. 3 km drogi gruntowe, utwardzone żwirem; pozostałe prawie 12 km to drogi asfaltowe.

Odcinki dróg gruntowych: 8,69 – 10,78, 13,05 – 13,45 oraz 13,87 – 14,35 km – (ok. 3 km).

Rozpoczynamy i kończymy przed Gminnym Ośrodkiem Kultury w Sadownem.

Oznaczenia:

– kolor czarny – droga asfaltowa

– kolor żółty – droga gruntowa, miejscami utwardzona żwirem

Ciekawe miejsca:

I – kapliczka z rzeźbą św. Jana Nepomucena w Zalesiu – 4,2 km,

II – pomnik przyrody – dąb w Ociętem – 4,25 km,

III – szkoła i krzyż „Ku czci i pamięci mieszk. Gr. Zarzetka poległych i zaginionych w latach 1939 – 1945” w Grabinach – 5,2 km,

IV – kaplica i pomnik „W hołdzie mieszkańcom wsi: Zarzetka, Zalesie, Grabiny i Rażny poległym i pomordowanym przez niemieckich i sowieckich najeźdźców w latach 1939 – 1945” w Zarzetce – 5,5 km,

V – pomnik przyrody – sosna w Grabinach – 7,25 km,

VI – kuźnia w Krupińskiem – 10,64 km,

VII – jaz i młyn na Ugoszczy w Krupińskiem – 10,78 km,

VIII – pomnik przyrody – dąb „Wolności” w Krupińskiem – 11,14 km,

IX – Muzeum Ziemi Sadowieńskiej w Sadownem, ul. Kościuszki – 14,65 km.

Zobacz mapę na stronie https://www.MapFab.com/map/k4w/Trasa-rowerowa-nr-6-Sadowne

Opis trasy:

Ruszamy sprzed Gminnego Ośrodka Kultury w Sadownem ulicą Kościuszki na północ i, mijając po 400 m z lewej restaurację Zaścianek Nowy Styl i sklep Topaz, „wyrzućmy” lewą rękę, gdyż ustąpiwszy pierwszeństwa pojazdom poruszającym się ul. Wiejską, skręcimy właśnie ostro w lewo i pod górkę.

Zapamiętajmy ten moment, bo jest to miejsce, skąd co najmniej dwukrotnie św. Jan „odsuwał się” od Sadownego. A gdzież się odsuwał, wkrótce ujrzymy.

Ledwie podjedziemy po 80 m na nasyp drogi krajowej nr 50, zatrzymajmy się i przejedźmy tę drogę dopiero, gdy będzie pusta. To droga o dużym nasileniu ruchu, a w miejscu, w którym ją przejeżdżamy, często dochodzi do tragicznych wypadków. Ostrożnie jedźmy też następne kilka kilometrów, aż miniemy Grabiny, bo ul. Wiejska i dalsza trasa też cechują się sporym ruchem pojazdów i brawurą kierowców na prostych odcinkach.

Z górki zjedziemy w zabudowania ulicy Wiejskiej – tej centralnej. Po obydwóch jej stronach sporo zadbanych posesji i tylko gdzieniegdzie zza nowych murowanych domów skromnie wyglądają stare drewniane chaty, a w podwórkach stodoły. Przejedziemy ponad kilometr, a innych śladów wsi nie zauważymy. Na posesjach nie ma zwierząt gospodarskich, nie widać charakterystycznych nowoczesnych obór dla krów czy silosów i bel z kiszonką. Jedynie dwie „parowy” mijane z prawej, porośnięte olsem, podkreślają wiejski charakter okolicy. Aż kłuje w oczy brak chodnika, choćby tylko z lewej strony jezdni, gdzie jest więcej zabudowań, no i brak rowerowej ścieżki.

Przed znakami informującymi o końcu zabudowań Sadownego, początku Sójkówka (powstanie tej wsi w 1830 roku ściśle związane jest z przybyciem na te tereny kolonistów niemieckich, a jej nazwa pochodzi od nazwiska jednego z nich: Soyke) z prawej i Ociętego (pierwsze wzmianki o powstaniu tej wsi datuje się na rok 1743) z lewej spójrzmy na drewniany krzyż, niedawno wzniesiony na miejscu starego i charakterystyczną stopę wyrzeźbioną na jego trzonie. Dalej zabudowania staną się rzadkie. I te z lewej w Ociętem i te z prawej w Sojkówku stoją często w oddali, wśród pól i łąk, a dalej te z prawej jakby przyklejone do ściany borku. Od niego, ku szosie płynie Bojewka i na 3,8 km trasy przejedziemy nad nią mostkiem.  Z prawej widoczne będą posesje Podborza.

Zwolnijmy, czeka nas prawdziwa perełka, gdyż na 4,2 km trasy, na prawo tuż przy drodze w Zalesiu (jest to najmłodsza wieś w gminie. Wcześniej osada ta stanowiła część Rażen jako Rażny-Zalesie. Wschodnia część wsi nazywana jest przez mieszkańców Podborzem. W północnej części tzw. Suć, dawniej nazywana Budami Rażnieńskimi. Znajduje się ona zaledwie 100 m od Bugu. W zapiskach kościelnych najpierw pojawiła się nazwa Podborze (1836), a dopiero później – Zalesie. Za wsią znajduje się rozległe starorzecze Bugu. Dalej, na zbiorniku wodnym zwanym jeziorem Ławki, żyją łabędzie i dzikie kaczki. Teren ten od dawna zalewany przez powodzie. Po wielkiej powodzi w 1979 wzdłuż Bugu usypano wysokie wały), św. Jan upodobał sobie miejsce dla siebie, „odsuwając się” od Sadownego (zobacz więcej>>>).

Bez kozery wręcz musimy zejść z roweru i dokładnie obejrzeć samą kapliczkę i św. Jana w niej usadowionego. Nie szczędźmy czasu, tylko zwróćmy uwagę na starannie wykonane detale rzeźby. Rozejrzyjmy się też wokół, próbując dociec, czemu tu dwukrotnie wielkie powodzie przynosiły ją spod kościoła w Sadownem; a skąd do kościoła przypłynęła, nikt nie wie (historycy milczą, więc agencjom detektywistycznym proponujemy wykrycie tego i wykorzystanie jako reklamy firmy). Może św. Jan przewidział, że za szosą po stu lub więcej latach narodzi się ksiądz, co większość posługi z własnej woli spędził na Syberii, a może to mały Kazio, widząc codziennie stareńką kapliczkę z przepiękną, naturalnej wielkości figurą świętego, postanowił iść jego drogą? Trudno dociec, a my teraz pomyślmy i przypomnijmy sobie, ile już, po niespełna 5 km trasy minęliśmy kapliczek i krzyży; jak nie zwróciliśmy na to uwagi, zwróćmy ją, przejeżdżając kiedyś tę trasę ponownie. A tę kapliczkę z Nepomukiem zapamiętajmy szczególnie, pochodzi ona bowiem prawdopodobnie z XVIII wieku, choć są źródła co mówią o wieku XVII. Już sama kapliczka stanowi wyróżniające się dzieło kunsztu ciesielskiego. To stylowo wykonana zrębowa kapliczka brogowa, z drzwiczkami i oknami, której wnętrze pomieści kilka osób i ongiś dawało schronienie wędrowcom podczas ulew i śnieżyc. W środku mieści ona prawdziwe arcydzieło, drewniana postać świętego jest bowiem idealna. Wśród tysięcy figur Jana Nepomucena, jakie w Europie można napotkać, tę śmiało można uznać za wyjątkową. Wg nas ustępuje ona jedynie pierwowzorowi z praskiego mostu Karola.

Jadąc dalej, podziwiać możemy kolejne duże dęby, wyniosłe olchy czy masowo obsadzane przed laty na poboczach topole. Już w odległości 50 m od kapliczki św. Jana, po lewej stronie drogi i zaraz za przystankiem autobusowym w Ociętem, możemy zobaczyć okazały dąb, który dumnie „pręży pierś” ukazując nam tabliczkę „Pomnik przyrody” (zobacz więcej>>>).

Na ok. 5 km trasy dojedziemy do skrzyżowania dróg i utrzymując się na głównej drodze skręćmy, jadąc nią w lewo do Grabin (wieś powstała w 1570 r. i zwano ją początkowo od jej założyciela wójta Dobrosza, gdańszczanina, Dobroszewem, a potem także Niemcową Wolą).

Miniemy sklep, boisko i po 200 m dojedziemy do Szkoły Podstawowej w Grabinach, w której mieści się też Filia Gminnej Biblioteki Publicznej w Sadownem. Przed szkołą, tuż za bramą, przy szosie, kolejne pełne refleksji miejsce. Grabiny i Zarzetka są wsiami, które szczególnie ucierpiały w czasie II wojny światowej. Dwukrotnie (już 9 września 1939 r. i w marcu 1943 r.) hitlerowcy dokonywali w nich okrutnych mordów ludności cywilnej. Niewielki krzyż „Ku czci i pamięci mieszk. Gr. Zarzetka poległych i zaginionych w latach 1939 – 1945” przed szkołą upamiętnia te wydarzenia (zobacz więcej>>>).

Minąwszy szkołę, po ok. 150 m dostrzeżemy z prawej, nieco dalej od szosy, dużą kaplicę. By do niej dojechać, musimy skręcić w prawo, w szosę biegnącą przez Zarzetkę (wieś położona jest w zachodniej części gminy Sadowne. Rozciąga się wzdłuż rzeki Bojewki na długości 2,5 km. Nazwa wsi pojawiła się po raz pierwszy w 1836. Wcześniej osada ta stanowiła część Rażen jako Rażny-Zarzetka) ku Lipieńcowi i zjechać z niej ku wejściu do kaplicy. Tu z lewej dostrzeżemy krzyż i kamienny obelisk „W hołdzie mieszkańcom wsi: Zarzetka, Zalesie, Grabiny i Rażny poległym i pomordowanym przez niemieckich i sowieckich najeźdźców w latach 1939 – 1945”. Na nim widnieją również imiona i nazwiska rozstrzelanych przez nazistów. Ale mieszkańcy tych wsi byli nie tylko ofiarami II wojny światowej. Wielu z nich w tym czasie służyło w Armii Krajowej, dokonując bohaterskich czynów. Możemy o nich poczytać choćby w książce A. Firewicza „Sadowne i okolice wczoraj i dziś”, której dwa wydania czekają na was w Gminnej Bibliotece Publicznej (zobacz więcej>>>).

Spod kaplicy wracamy na szosę i już na początku dalszej jazdy (5,76 km) kolejna atrakcja: wyniosły, szeroki mostek na Bojewce. Aż trudno oprzeć się chęci ponownego opuszczenia rowerowego siodełka i przyjrzenia się otaczającej przestrzeni. Z prawej większe rozlewisko wodne i drewniany mostek na „uciekającej” do Buga rzeczce, a z lewej rozszerzające się korytko wpływającej strugi i widok na położone bliżej i dalej siedliska. Z obu stron wiejskie pejzaże godne nie tyle fotki, co malarskiego pędzla (zobacz więcej>>>).

Ale musimy pomykać dalej, co ułatwi rozpędzenie zjeżdżającego z podwyższonego mostku rumaka. Mknąc może usłyszymy latem głosy kryjącego się wśród podmokłych łąk ptactwa i nawet nie zauważymy, że przejechaliśmy mostek na kolejnej rzeczce (6,30 km) – Ugoszczy, ale ją poznamy dokładniej już niedługo.

Tymczasem zauważmy odchodzącą w lewo, oczywiście przy kolejnej kapliczce z krzyżem i napisem „Boże błogosław mieszkańcom Grabin” z 1883 r. (zobacz więcej>>>), drogę asfaltową (ok. 6,7 km) biegnącą do Ociętego. Nie skręcamy w nią, a mkniemy dalej łukiem w prawo w kierunku Szynkarzyzny.

Na Granicy Grabin i Szynkarzyzny (7,25 km) mamy jeszcze okazję obejrzeć kolejny florystyczny fenomen. Tuż przy jezdni, po jej prawej stronie swoje konary rozłożyła nad traktem potężna sona – również pomnik przyrody (zobacz więcej>>>). Mijamy ją i po stu metrach jesteśmy już w Szynkarzyźnie, gdzie zaraz skręcamy w lewo w nowiutką drogę asfaltową.

Czeka nas jazda na wprost, a po 1,1 km wjeżdżamy do Ociętego. Po prawej widoczny jest duży tartak, a po lewej (8,56 km) skrzyżowanie z drogą od Grabin, za którym – po lewej – znajduje się kolejny krzyż z 1943 r. na betonowym cokole.

Po dalszych 130 m, za tablicą z napisem „Ocięte” skręcamy w prawo, w drogę żwirową ku miejscowości Krupińskie (pierwszą wzmiankę o wsi datuje się na rok 1684).

Droga ta nie pozwala na szybką jazdę, za to zauważymy, jak pola i łąki, początkowo z lewej, a potem obustronnie, ustępują miejsca lasom. Po lewej, głównie wśród sosen, skrywają się z rzadka posesje ociętowskiego „Zastruża”. Zauważymy też jak las osiadł na coraz wyższej, równolegle do drogi usypanej przez ustępujący lodowiec, górce. Z prawej powitają nas domki Krupińskiego. W nim dojedziemy do drogi prowadzącej z Sadownego ku Czaplowiźnie.

Przed krzyżówką, z lewej, ujrzymy wspaniałą panoramę kwarcowej górki i stojący przydrożny krzyż. Czysty, białożółty piasek z górki został już w znacznej części wybrany na nowobudowane we wsi obiekty i obecnie przed nią jakby piaszczysta plaża; niedawno jeszcze górka sięgała drogi, teraz wznosi się dobre kilkadziesiąt metrów od niej.

Za drogą zaś (10,64 km) biały murek skrywa nieco siedlisko z kuźnią. Krupińskie znane było z kuźni i młyna, których historia ma dwa wieki lub więcej. Obiekty te zobaczymy i dziś, choć młyn już nieczynny, za to kuźnia zaprasza. O ile dopisze nam szczęście i dysponujemy czasem, to p. Edward Danaj – kowal, prowadzący tu Pracownię Rzemiosła Artystycznego,  pokaże nam swoje „królestwo”. A naprawdę jest co oglądać, bo urządzeń i eksponatów w nim jest co niemiara i trochę czasu to wymaga (zobacz więcej>>>).

Zejdźmy więc z rumaków i nie wsiadajmy na nie, gdyż następne niespodzianki są „na wyciągnięcie ręki”. Udając się na wschód, ku Sadownemu, już po 140 metrach ujrzymy mostek i usłyszymy szum wody. Tu też kończy się nam piaszczysta nawierzchnia drogi gruntowej i przechodzi płynnie w asfalt. Przed mostkiem z prawej są betonowe, zaniedbane schodki, które pozwolą bezpiecznie podejść do brzegu rzeczki Ugoszczy. Zobaczymy przegradzający kilkumetrowe koryto strugi jaz spiętrzający wartko spływającą za nim wodę, której szumu nie powinno nam nic, prócz piania kogutów, zakłócić, bo ruch pojazdów w tym miejscu znikomy. Kiedyś woda Ugoszczy napędzała koła młyna i kuźni, dające energię urządzeniom wytapiającym stal z darniowej rudy i mielącym zboża na krupy (stąd nazwa wsi). Jakże przyjemnie byłoby tu siąść na ławce, pod wiatą, odpocząć i pociągnąć kilka łyków napoju uzupełniającego płyny, które organizm przez ponad 10 km wydalił; a może latem boso wejść do sięgającej za kolana wody, by znów nabrać rześkości (zobacz więcej>>>).

Za mostkiem z lewej stoi budynek starego młyna. Warto przejść ku niemu, dostrzec z bliska stare elementy budowli i kolejne „dobudówki”. Szkoda, że właściciel mieszka w Sadownem, gdyż żarna młyna jeszcze niedawno pracowały i podobnie jak urządzenia kuźni powinny móc zaprezentować swą siłę odwiedzającym.

Jeśli myślicie, że w Krupińskiem już nic nas nie zaskoczy, to jadąc dalej, po 350 m spójrzcie, jak na rozwidleniu dróg ku Sadownemu i w prawo ku Zieleńcowi rozrósł się pomnikowy, ogromny dąb „Wolności” – pomnik przyrody (zobacz więcej>>>).  Za nim wiejska świetlica i ostatnie zabudowania sioła.

Przed nami prosty odcinek biegnącej przez lasy drogi. A w lasach rozciągniętych po Ocięte, Sadowne i Zieleniec w sezonie mnóstwo grzybów, borówek i jagód, w tym łochyni. Pewnie to ich amatorzy pozostawiają przy drodze głównie szklane i plastikowe „pamiątki”. Nie posądzamy o to mieszkańców Krupińskiego, bo przecież z konieczności krótkie opisy atrakcji, jakie wieś ta oferuje, wskazują na jej ogromny i w znikomym tylko stopniu wykorzystywany turystyczny i kulturowy potencjał.

Niestety, gdy już przed sobą dobrze widzieć będziemy znaki informujące, że ponownie dojeżdżamy do krajowej 50-tki (13,05 km), musimy zwolnić, gdyż asfalt towarzyszący nam od górki w Krupińskiem przejdzie zaskakująco w drogę żwirową, której stan nie pozwala na szybką jazdę. Może to i dobrze, bo tym łatwiej przyjdzie nam wyhamować niemal do zera na asfalcie, przed przekroczeniem na wprost szosy z Mińska Maz. do Łomży na „krzyżówkach” (13,46 km) i ustąpieniem po ok. 50 m pierwszeństwa tym, co poruszają się drogą z Sadownego do Stoczka .

A za „krzyżówkami” już Sadowne i znana nam ul. Grunwaldzka. Z niej zjedźmy po ok. 300 m w prawo w ulicę Kuźnica. Jadąc żwirówką lekko pod górkę, zobaczymy, jak las sąsiaduje z posesjami, a zjeżdżając – dostrzeżemy z prawej znaczne obniżenie terenu nad Bojewką. Tuż przed mostkiem wyniosłość terenu (zobacz więcej>>>). To miejsce po sadowieńskich młynie i kuźni. Woda spiętrzona na Bojewce tworzyła rozlewisko sięgające ul. Słonecznej i krawędzi lasu. Tu, podobnie jak w Krupińskiem, wytapiano przed Zamojskimi i za nich darniową rudę i mielono zboża. Topniejący lodowiec wyrzeźbił pradolinki Ugoszczy i Bojewki, pozostawiając w nich mało wartościową, ale przed wiekami cenną darniową rudę żelaza. Dziś po kuźni i młynie w Sadownem pozostała tylko nazwa ulicy. A „Kuźnica”, jako odrębna wieś, wymieniona jest po raz pierwszy w 1758 r. w parafialnej księdze chrztów. Wcześniej maleńkie osiedle tu powstałe zwano „Kowalewskim”.

Wjeżdżamy na asfalt, mijamy mostek (14,35 km) i położone tuż za nim budynki starego (z prawej, obecnie ZGK, GOPS i Lecznica Weterynaryjna) i nowego (z lewej) Ośrodków Zdrowia.

A przed nami posesja z dużym, starym, drewnianym domem, gdzie kiedyś był urząd i ul. Słoneczna, w którą ostrożnie (znak: ustąp pierwszeństwa) skręcamy w lewo. Kiedyś tu właśnie było administracyjne centrum gminy Sadowne, z dużym, przeniesionym z Płatkownicy budynkiem.

My przejeżdżamy po kolejnym mostku na Bojewce (14,46 km), mijamy wyniosły krzyż przy odchodzącej w lewo ul. Grunwaldzkiej (14,57), a po kolejnych 100 m, po lewej zaprasza nas otwarta brama na teren sadowieńskich obiektów szkolnych, gdzie mieści się również warte odwiedzenia Muzeum Ziemi Sadowieńskiej (czynne we wtorki i czwartki w godz. 8.00-16.00 oraz piątki – 8.00-12.00 lub w innym terminie po uzgodnieniu telefonicznym – zobacz więcej>>>).  

Jeśli jednak zdecydujemy się na dalszą jazdę ul. Kościuszki, to tuż za szkołą, po prawej możemy zatrzymać się na łyk czegoś orzeźwiającego w Caffe Marica, skąd tylko 200 m i dojeżdżamy do przyjaznego turystom GOK-u.

Przejechaliśmy ok. 14,95 km.