Spacerkiem po Sadownem
Brak śniegu, temperatura wiosenna i chwila wolnego czasu, to okazja na spacer po swojej miejscowości i zapoznania się ze zmianami.
W Sadownem ostatnio jest trochę trudniej pospacerować, a spowodowane to jest trwającymi pracami kolejnego etapu budowy kanalizacji. W niektórych miejscach, po wyprowadzeniu z ulicy ciężkiego sprzętu, udało się przywrócić stan poprzedni nawierzchni, a nawet położyć pierwszą warstwę bitumiczną. I tu przykład ulicy Kilińskiego – nawierzchnia już jest, ale tylko do ostrego zakrętu w kierunku ulicy Mazowieckiej.
Posuwając się w tym kierunku można napotkać kolejne przeszkody. Ostatnio prace kanalizacyjne trwały na ulicy Mazowieckiej i Sosnowej i tu spotykamy się już z utrudnieniami w ruchu kołowym i pieszym – nawierzchnia jest zniszczona, ale, zgodnie z obietnicami zarządcy drogi, zostanie odnowiona wiosną.
Podobna sytuacja ma miejsce na ul. Kościuszki i Placu Kościelnym. Podczas jazdy trzeba uważać na uskoki w jezdni i leżące kawałki asfaltu oraz żwiru – padający deszcz rozmywa piaszczyste pokrycie ubytków drogi i tworzy się błoto.
Ale to też ma być usunięte wiosną.
Wracając do pogody i naszego spaceru – wędrując tak ulicami Sadownego mamy czas na pewne refleksje. Czasami żal, że nie spadł jeszcze śnieg i brak jest mrozu, bo może aura wykonałaby za nas „brudną” robotę – mróz zlikwidowałby błoto i grząskie przejścia na bocznych ulicach, a śnieg pokryłby to, czego nie chcielibyśmy zobaczyć.
A jest co obejrzeć, oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Tu przykłady, może przesadzone, a może nie, ale wstydliwe dla naszej osady i rzutujące na obraz miejscowości, która stara się żyć w obrębie Parku Krajobrazowego i obszaru Natury 2000. Krajobraz jest wypaczony i ciężko odpowiadać przyjezdnym na pytanie: „Czemu ma to służyć i dlaczego nikt się tym nie interesuje?”.
Otóż chodzi o kilka miejsc na terenie Sadownego, które negatywnie wpływają na obraz całej osady, a także włodarzy miejscowości. Jako przykład pierwszy, wybiórczo, można wskazać teren przy ul. Kościuszki, po jej drugiej stronie przy ul. Piekarskiej, gdzie od pewnego czasu na wąskim pasku „ziemi niczyjej” rośnie sterta odpadów wszelkiego kalibru. Miejsce to jest w samym centrum osady i często widać, gdy goście odwiedzający Ośrodek Kultury „kręcą nosami” na jego widok, a komentarzy z ich strony nie ma końca. My miejscowi już się przyzwyczailiśmy do tego, ale żeby obcy…
Drugi ciekawy punkt widokowy znajduje się przy ul. Łochowskiej, obok stacji paliw. Ten już jest chyba „wyższej rangi” punktem, który warto zwiedzać choćby po to, by zapoznać się z nowymi gatunkami flory i fauny, żyjącymi pośród usypanych kopców gruzu cmentarnego. Już teraz pokazują się w tym miejscu hałdy butelek plastikowych, a nawet odpady organiczne, które gniją i przyciągają robactwo. Porozrzucane tu torby plastikowe rozwiewane są po okolicznych polach i lasach. Miejsce to rozrasta się w szybkim tempie i może wypadałoby rozważyć, czy nie zerwać umowy z Zakładem Gospodarki w Stoczku na wywóz śmieci, bo mamy już swoje wysypisko – koszty byłyby mniejsze i jest blisko.
Wymienione przykładowe miejsca są zapewne prywatną własnością, ale chyba do obowiązku każdego właściciela nieruchomości należy zadbanie o jej wygląd, a zwłaszcza, że leżą one przy głównych arteriach miejscowości. Tu apel do naszych władz – zróbcie coś z tym, bo to wstyd. Jeśli właściciele nie chcą zadbać o porządek, to może trzeba podesłać ekipę sprzątającą, która wystawi za swoją usługę stosowny rachunek. Są chyba sposoby na niepokornych w tym kraju. Nie czekajmy, że ktoś zarządzi akcję w rodzaju „Sprzątanie świata” i „biedne” dzieciaki wykonają za kogoś „brudną” robotę”.
Skąd biorą się te śmieci – przecież mamy umowy na wywóz nieczystości, za który płacimy i nie jest opłacalne ich wyrzucanie zwłaszcza, że wiąże się to z wysiłkiem ich zebrania i wyniesienia w oddalone od posesji miejsce. A może nie wszyscy mają te umowy? Warto by było to sprawdzić i rozliczyć opornych.
Tak reasumując, nie wyrzucajmy śmieci na nasze piękne pola lub do lasu. Przyroda kiedyś się na nas za to zemści, a i przyjemniej będzie nam spacerować w schludnym otoczeniu. Nie chodzi tu teraz o przyjezdnych, turystów i innych – róbmy to dla siebie, mieszkających tu na stałe.