RELIKTY DAWNEJ PRZESZŁOŚCI – cz. II

ES.Takich wiekowych pomników przyrody pozostało na naszym terenie już niestety niewiele.

OPonadto także nie wolno pominąć omówienia bliższego żywych świadków kilkusetletniej przeszłości naszej ziemi, którymi są tkwiące głęboko swymi potężnymi korzeniami, odwieczne pomniki przyrody, w postaci wiekowych dębów czy wiązów rosnących jeszcze pod dziś dzień w wielu miejscach.

OGdyby szum ich konarów dał się zamienić na mowę ludzką, byłoby z pewnością wiele do usłyszenia o przeróżnych wydarzeniach, jakie miały miejsce w naszej okolicy, a których na pewno były one świadkami. Niestety tylko prastary wygląd może nam snuć domysły o ich wiekowych przeżyciach, choć także i spośród nich wiele legło już dawno pod ciosami toporów i siekier zadających śmierć zachłanną ludzką ręką.

OTakich wiekowych pomników przyrody pozostało na naszym terenie już niestety niewiele. Można je dosłownie zliczyć na palcach obu rąk i jeśli nie zostaną otoczone należytą opieką, mściwy i okrutny los chciwych rąk ludzkich może je bezpowrotnie zgładzić na zawsze. Zróbmy wszystko, aby rosły one nadal spokojnie i szumiały swe pieśni o mijających nieustannie czasach.

Są to w tej chwili na pewno już tylko unikaty po dawnej, jak podaje historyk tym ziem (Tomasz Szczechura) puszczy kamienieckiej, wśród której szumiały niegdyś swym listowiem i konarami, opierając się przez wiele lat burzom i piorunom nie tylko tym z natury, lecz także i dziejowym.

ODostojni świadkowie minionych czasów przeżywały drzewa nasze chwile wzniosłe, jak również i tragiczne dla narodu. Pamiętają niejedno i oczyma swych drewnianych dusz widziały życie szczęśliwe i tragiczne naszych przodków.

Metrykami ich sędziwego wieku są opasłe, porośnięte spękaną, grubą korą pnie liczące po kilka metrów w obwodzie i tęgie konary okrywające się przez kilkaset już na pewno wiosen listowiem zielonym jako płaszczem smaganym wichrami i deszczem podczas burz i nawałnic przeciągających wśród lata i dżdżystej jesieni.

ONajgrubszy z nich, wielowiekowy dąb, obok kilku innych mający 5 m 60 cm w obwodzie pnia, tkwi głęboko swymi korzeniami w ziemi pagórka cmentarnego w Sadownem i na równi ze swymi braćmi stróżuje wiernie od lat wśród krzyży i mogił, stojąc jakby na straży niezmąconego niczym spokoju cmentarnego i ciszy ponad stuletniego, kilkutysięcznego sadowieńskiego miasta umarłych.

Wyznaczonym losem naszych dębów cmentarnych, tych prastarych pomników przyrody był, jest i długo jeszcze będzie smutek jako nieodstępny towarzysz ich życia wpleciony prawem natury w przymusowe, codzienne niemal świadectwo ludzkich łez, żalu i szlochów rozpaczy wynikłych ze straty osób sobie bliskich.

Już od 150 prawie lat są one niemymi świadkami smutnego grzebania zmarłych, którzy śpiąc snem wiecznym nie powstaną więcej aby wrócić pośród żywych. Troskliwa opiekunka ziemia kryje ich szczątki i z biegiem czasu zamienia je na proch i nicość.

OCmentarne staruszki – dęby widziały tu nie jedno. Oprócz zwykłych obrzędów pogrzebowych oglądały pogrzeby masowe wynikłe z grasujących na ziemi naszej epidemii, były także świadkami tragicznego obrzędu zbiorowego grzebania Bohaterów wojny wrześniowej 1939 roku. Szumem swoich konarów i liści koiły wieczny sen pomordowanych w tej wojnie partyzantów i zakatowanych na śmierć za nic, niewinnych ofiar hitlerowskiego bestialstwa z różnych wsi naszego sadowieńskiego regionu.

Podczas święta zmarłych, długo w noc rozświetlają się ich smętne konary bełkającymi płomykami świec i lampek nagrobnych. Zadumane w swych wiekowych wspomnieniach, tkwią niezmiennie na tym samy miejscu – świadkowie dawnych czasów – najstarsze pomniki naszego terenu. Niewielu ich braci pozostało do dzisiaj. Zachłanność ludzka, szczególnie podczas ostatniej wojny zmiotła je z ziemi Płatkownicy, Sojkówka i Sadolesia.

Również do starych pomników przyrody należy zaliczyć wiązy rosnące obok kościoła i plebanii, a także okazały swą wielkością i ogromem konarów wiąz rosnący obok Ośrodka Zdrowia patronujący przez wiele, wiele długich lat nie istniejącemu już dziś budynkowi tzw. starej gminy (??? – przyp. red.).

Ponad sto lat liczą sobie rosnące przy szosie za Zieleńcem topole wyniosłe i pękate w obwodzie swych pni, sadzone w drugim ćwierćwieczu ubiegłego stulecia przez dawnego wójta gminy sadowieńskiej – Szczurowskiego.

OAktualnie do najstarszych budynków Sadownego należy zaliczyć omówiony w katalogu zabytków sztuki budynek plebanii zbudowany w roku 1828. Sędziwy staruszek budownictwa naszego regionu liczący dziś sobie równe 140 lat przetrwał dwa narodowe powstania i był na pewno świadkiem niejednego zdarzenia jakie miały miejsce na przestrzeni tych lat w Sadownem i okolicy.

Źródło: SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970