RELIKTY DAWNEJ PRZESZŁOŚCI – cz. IV

ES.Nie mamy w naszym regionie zbyt wielu reliktów z dawnej przeszłości, niechże więc te nielicznie istniejące znajdą naprawdę troskliwą ochronę i dbałość czulszą o nie, aby przetrwały jak najdłużej.

Drzewo ze starego kościoła, będące mimo starego wieku w stanie doskonałym, składowane było przez wiele lat obok placu kościelnego, a z jego części pobudowano w końcu lat 20-tych obecnego stulecia dom kościelny, zwany nowym wikariatem, a przeznaczonym dla potrzeb mieszkalnych wikariuszy i organisty. Dom ten utrzymany w stylu zakopiańskim przetrwał do roku 1939 i we wrześniu podczas pożaru Sadownego spłonął wraz z dobytkiem jego mieszkańców. Reszta drzewa z drewnianego kościoła przeznaczona została dla potrzeb parafii i dziś już żaden ślad po tym zabytkowym obiekcie nie istnieje.

Drugim, znacznie młodszym od poprzedniego, zbudowanym dla potrzeb parafii około roku 1800, był drewniany budynek, który uchwałą Rady Kościelnej rozebrano w roku 1938. Oryginalny w swej architekturze, zwany przez długie lata „starym wikariatem” dom ten zbudowany na planie kwadratu stał naprzeciw frontonu obecnego kościoła i usytuowany był równolegle do stron świata. Posiadał cztery wejścia po jednym z każdej strony oraz 16 małych, sześcioszybowych okien. Był to budynek drewniany, szalowany pionowymi deskami i bardzo wysokim i nie spotykanym w naszej okolicy dachem czterospadowym, krytym w sposób archaiczny grubą warstwą słomy. Na szczycie tego dachu dominował nad całością potężny, bielony wapnem komin spełniający wszechstronną rolę zbiornika dymu ze wszystkich znajdujących się w nim urządzeń ogrzewczych. Dom ten ze względu na swą dość pokaźną objętość, mógł służyć na mieszkania dla kilku jednocześnie rodzin. Jego architektura, a szczególnie wysokostropowy dach, w niczym nie przypominały cech budownictwa lokalnego. Ponieważ był on budowany w okresie zaboru austriackiego, krążyło wśród miejscowej ludności przez długie lata mniemanie, że mieli go budować Austriacy, co rzeczywiście wypływało z cech architektonicznych przywiezionych przez zaborcę z jego dalekiego kraju. Budynek ten przez cały okres swego istnienia spełniał najprzeróżniejsze powinności. Na podstawie zapisów kronikalnych kościoła należy sądzić, że był to obiekt stanowiący własność administracji kościelnej i w lwiej części służący jej potrzebom. W wieku XIX znajdował się w nim przytułek dla starców bezdomnych zwany „szpitalem” a utrzymywany przez plebana – stanowił także w różnych okresach czasu pomieszczenie dla stróża kościelnego i zakrystiana, a w czasie międzywojennego 20-lecia służył za mieszkanie dla wikariuszy i organisty. W latach od 1925 – 1933 w jednej z jego części od strony zachodniej znajdowały pomieszczenie dwa oddziały ówczesnej sadowieńskiej szkoły powszechnej. W służbie swej przetrwał on około 140 lat i ze względu na swój wiek i coraz gorszą przydatność rozebrany został i dziś oprócz zdjęcia fotograficznego innego śladu po nim nie ma.

2014.09.03.3

Dom w Morzyczynie, zbudowany przez Austriaków przed 1809 r. (foto: „Nad Bugiem, Ugoszczą, Wilączą”, T. Szczechura

Do dnia dzisiejszego pozostał z tego samego mniej więcej okresu, zachowany w dość dobrym jeszcze stanie stary dom w Morzyczynie, będący od szeregu dziesiątków lat własnością rodziny Kowalskich nabytą w drodze odkupu od dawnego właściciela tych ziem hr. Zamoyskiego, który przejął go z rąk Austriaków. Trudno w tej chwili określić dokładnie wiek tego obiektu, ponieważ żadnych bliższych dowodów na rok jego budowy nie znamy. Można tylko w przybliżeniu, idąc za wskazówką historyka tych ziem Tomasza Szczechury, określić jego istnienie sprzed roku 1809, tj. na około 160 lat. Historia tego domu wiąże się z pobytem na ziemi sadowieńskiej zaborcy austriackiego, który po ostatnim rozbiorze kraju w roku 1795, po ostatecznej utracie niepodległości przez nasz naród, zagarnął cały region wraz z innymi połaciami kraju pod swoje panowanie. Rzeka Bug stanowiła wtedy linię graniczną między Austrią i Prusami, a leżące na przeciwnym brzegu tej rzeki Małkinia, Brok, Bojany i Udrzyn znajdowały się pod zaborem pruskim. Bug był wówczas granicą, która została obsadzona przez austriacką straż graniczną. Dla tej to straży zaborca budował domy z kamienia, cegły i gliny w pasie przygranicznym, z których dwa zachowały się po dziś dzień w Morzyczynie i Kołodziążu. Budynki te ze względu na swą przeszłość winny być otoczone troskliwą opieką i znajdować się jako dokument dawnych czasów pod ochroną.

2014.09.03.4

Ruiny starej karczmy w Sadownem (foto: „Sadowne i okolice wczoraj i dziś”, A. Firewicz

Równą ich wiekowi, a może jeszcze starszą, była do września 1939 r. stara karczma sadowieńska, spalona podczas pożogi wojennej. Stary ten budynek, tkwiący już tylko w wyobraźni i pamięci ludzi starszych, stał w pobliżu kościoła, równolegle do drogi, w pobliżu zakrętu, naprzeciw domostwa Edwarda Chełchowskiego. Położony na niewielkim wzniesieniu, dziś już rozkopanym całkowicie, budynek ten zbudowany na planie wydłużonego prostokąta, spełniał w dawnych czasach rolę karczmy – zajazdu i stanowił obok innych tego rodzaju obiektów w Rażnach, Kołodziążu, Morzyczynie, Płatkownicy, Mrozowej Woli, Zieleńcu, Sokółce i Orzełku, intratne źródło dochodu ich posiadaczy. Jeszcze przy końcu ubiegłego stulecia niektóre z nich były czynne i stanowiły jedyne wówczas ośrodki rozrywkowe dla ludności wiejskiej. W ostatnich latach przed swą zagładą sadowieńska karczma spełniała już tylko rolę domu mieszkalnego, a jego ostatnia właścicielka Józefa Chełchowska, oprócz wynajmu dla lokatorów, część tego olbrzymiego domu dzierżawiła dla potrzeb szkoły.

2014.09.03.5

Kapliczka św. Jana Nepomucena (foto: dch)

Jednym z ciekawszych i cenniejszych zabytków dawnej sztuki polskiej w naszym regionie jest przydrożna kapliczka z figurą drzewną św. Jana Nepomucena z drugiej połowy XVIII wieku, znajdująca się przy drodze z Sadownego do Rażen, Zarzetki, Zalesia. Jeśli wierzyć legendzie dziś już prawie zanikłej, a jeszcze w latach przedwojennych krążącej i powtarzanej często wśród miejscowego ludu – pochodzenie owej kapliczki jest dwojakie. Jedna z wersji głosiła, że w czasach niepamiętnych podczas ogromnego wylewu Bugu kapliczka ta łącznie z figurą świętego miała przypłynąć tu i osadziwszy się rzekomo na miejscu obecnym, tkwi w nim po dziś dzień. Druga głosi, że kapliczka miała znajdować się u podnóża pagórka, na którym wznosi się kościół i podobnie jak w poprzedniej opowieści, rwący nurt wody powodziowej miał przenieść kapliczkę z Sadownego aż pod Grabiny. W związku z tym zrodziło się krążące nagminnie dawniej wśród miejscowych ludzi znane powszechnie w regionie sadowieńskim porzekadło, że „-odsunął się jak święty Jan od Sadownego” lub nieco inaczej –„odsunął się jak święty Jan od kościoła”. Ta ostatnia wersja wydaje się być bliższa prawdy ze względu na zakorzenione wśród ludu zacytowane wyżej porzekadło powtarzane od niepamiętnych czasów w przypadkach życia codziennego, gdy dany osobnik odsuwał się od czegoś lub kogoś. Żadne ze źródeł dawnych nie stwarza innej wersji i tę legendarną, choć z dużą ostrożnością, należy przyjąć jako najbliższą stanu faktycznego. Pomijając wszystkie temu podobne względy, wątpliwości, czy też prawdy, z jednym trzeba się zgodzić pewnikiem, że jest to unikalny zabytek osiemnastowiecznej sztuki rzeźbiarskiej, nie należący do rzędu świątków przydrożnych rzezanych ręką wiejskiego samouka, lecz wg orzeczenia koneserów sztuki, stanowiący nieprzeciętne dzieło nieznanego artysty z tamtych czasów. Doskonała forma ujęcia postaci świętego, realizm detali poszczególnych części jego kapłańskiego ubioru, gesty uduchowienia całej sylwetki, a w szczególności rąk i głowy, mówią dobitnie o nieprzeciętnym talencie snycerskim jej autora.

2014.09.03.6

Figura św. Jana Nepomucena (foto: dch)

Obiekt ów troskliwie zdawałoby się objęty opieką Ministerstwa Kultury i Sztuki, oznaczony nawet tablicą informacyjno – ochronną, nie skorzystał niestety dotychczas z dobrodziejstw tej opieki ani razu. Zamieszczenie tam wspomnianej wyżej tablicy było dotychczas jedynym, oby nie ostatnim, aktem troski czynników do tego powołanych. Jego wartość zabytkowa, niemal muzealna, wymaga większej troskliwości, a już na pewno okresowych konserwacji wykonywanych przez znawców konserwatorskich. Bezpośredni wpływ szkodliwych warunków atmosferycznych może poczynić straty niepowetowane, których być może nie da się nigdy odrobić. Nie mamy w naszym regionie zbyt wielu reliktów z dawnej przeszłości, niechże więc te nielicznie istniejące znajdą naprawdę troskliwą ochronę i dbałość czulszą o nie, aby przetrwały jak najdłużej.

Źródło: SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970