RELIKTY DAWNEJ PRZESZŁOŚCI – cz. V
Ciekawymi również o wielkiej wartości muzealnej są relikty sakralne znajdujące się w zbiorach kościoła parafialnego w Sadownem.
Spośród wielu tam istniejących należy wymienić z nich najważniejsze, a między innymi rzeźby w drzewie: Matki Boskiej Bolesnej i św. Jana Ewangelisty, obie około połowy XVI w. utrzymane w stylu późnogotyckim,
a pochodzące prawdopodobnie z grupy Ukrzyżowania, która zdobiła wnętrze poprzedniego kościoła sadowieńskiego, a po jego rozbiórce zdemontowana i pozostająca przez długie lata w nieludzkiej poniewierce.
Odkrycia tych bezcennych zabytków sztuki sakralnej dokonał około roku 1960 wzorowy gospodarz parafii, czuły na wartość nie tylko historyczną, ale i zabytkową podległego sobie obiektu kościelnego mgr kanonik Piotr Aleksandrowicz.
Wielka troska i pieczołowitość tego człowieka o skarby dawnej kultury ocaliły niejeden cenny eksponat znajdujący się oprócz wyżej wymienionych w stałym, troskliwym depozycie sadowieńskiego kościoła. Dodać jeszcze należy, ze pod troskliwą opieką kanonika Aleksandrowicza znajdują się unikalne na skalę nie tylko narodową, lecz chyba europejską, trzy ornaty wywodzące swój rodowód z w. XV/XVI. Są to bezsprzecznie rzadkie dziś w kraju wytwory średniowiecznego rękodzieła sakralnego. Mimo swej starości zachowały do dziś swoistą piękność i świeżość artystycznego haftu z bokami późnogotyckimi z brokatu aksamitnego w duże owoce ananasu i są doskonałym dowodem ludzkiej cierpliwości, uporu pracy żmudnej w niepowtarzalnej formie i układzie artystycznym wzorów. Bezcenne te skarby godne są lokalizacji najprzedniejszych muzeów świata i dlatego region nasz winien być dumny z tak cennego i rzadkiego posiadania.
Z dawnego malarstwa artystycznego sadowieński kościół jest w posiadaniu licznych przykładów sakralnego malarstwa olejnego, z których do najcenniejszych należy zaliczyć obrazy: Matki Boskiej z Dzieciątkiem z II poł. XVII wieku,
św. Jana Nepomucena z w. XVIII, św. Kazimierza o charakterze ludowym z w. XVIII, św. Antoniego Padewskiego z w. XVIII i inne. Na szczególne wyróżnienie zasługuje znajdujący się w lewym bocznym ołtarzu obraz królewicza św. Kazimierza (sygn. 1886) pędzla doskonałego malarza religijnego, neofity Józefa Buchbindera, Podlasiaka, urodz. 17 XII 1839 w Mordach koło Siedlec, zm. 14 V 1909 w Warszawie.
Artysta ten zaliczany do rzędu nieprzeciętnych mistrzów olejnego malarstwa portretowego i sakralnego uczył się swej sztuki w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie (1856-62), następnie dla pogłębienia swego kunsztu malarskiego wyjeżdża do Drezna, Monachium, Dusseldorfu i Paryża i przez okres 6-letni studiuje w Akademii św. Łukasza w Rzymie.
Staranne wykształcenie, nieprzeciętny talent i ogromna znajomość warsztatu malarskiego poparte cierpliwą, żmudną pracą, uczyniły zeń wirtuoza malarstwa religijnego, który w licznych kościołach Podlasia (Czerwonka Liwska, Węgrów, Sadowne) i w innych regionach kraju pozostawił po sobie wspaniałe dzieła.
Dużą wartość artystyczną przedstawia również potężne płótno zamieszczone w głównym ołtarzu a przedstawiające „Chrzest w Jordanie” (mal. ok. r. 1930) pędzla warszawskiego artysty malarza Antoniego Gawińskiego. Nieznany szerszemu ogółowi ten artysta działał na równi z innymi malarzami w kręgu środowiska warszawskiego w II poł. ubiegłego i na początku obecnego stulecia, jako znany akwarelista, malarz historyczny i ilustrator licznych książek i czasopism. Charakterystyczną cechą jego obrazów jest ciekawy w ujęciu i bogactwie barw koloryt, chwilami surowy, bazujący na dominacji barw niebieskich i fioletu. Styl jego prac odbiega daleko od realizmu płócien wielu jemu współczesnych, dysponując śmiałymi plamami płaszczyzn o niepokojącym nieraz ujęciu i wielobarwnej fakturze bogatej gamy kolorystycznej. Scena chrztu Chrystusa w Jordanie przedstawiona została przez artystę w sposób surowy, realistycznie prosty pod nadbrzeżnym drzewem, sponad którego spływa niebiański blask niedostrzegalnej prawie gołębicy Ducha św. W sposób niezwykle prosty przedstawił tu artysta ubóstwo obu postaci biblijnych, a w szczególności św. Jana Chrzciciela na poły nagiego, odzianego w sposób niemal żebraczy w liche skóry. Ta niezwykła prostota kompozycji i formy, ujęta bez bogatej scenerii, wśród ubogiego krajobrazu, stwarza niepospolity klimat tego dzieła malarskiego, jakże ściśle związany z momentem tego wydarzenia biblijnego. Za pomocą znanych tylko sobie środków wyrazu umiał artysta stworzyć ten charakterystyczny klimat obrazu i wydobyć wszystkie potrzebne mu cechy i walory, czyniąc zeń dzieło o niepospolitym pięknie malarskim i nieprzeciętnej wartości.
Z dawnego budownictwa, obok poprzednio wymienionych, należy również zwrócić uwagę na istniejące jeszcze do tej pory budynki wystawione w ubiegłym stuleciu przez hr. Zamoyskiego dla potrzeb swojej administracji. Jednym z nich będzie ogromny, tynkowany wapnem, dziś już coraz bardziej zapadający się w ziemię, dom położony przy drodze naprzeciw Kużnicy, obok dzisiejszego Ośrodka Zdrowia, pozostałość po administratorze Zamoyskiego – Władysławie Maciaszku. Trudno jest ustalić jego wiek, ponieważ nikt w Sadownem z najstarszych ludzi nie pamięta kiedy go pobudowano. Z całą pewnością rzec można, że liczy on sobie grubo ponad 100 lat, sądząc z jego wyglądu, sposobu budowy, materiału i nie małej ilości lokatorów jacy się przez szereg dziesiątków lat przez niego przewinęli.
Niewiele młodszymi są istniejące jeszcze dziś dwa domy położone obok domostwa dra Mazurka, zwane od niepamiętnych czasów „kantorem”. Tę powszechnie narzuconą im nazwę wywodzą one od rzeczywiście istniejących w nich biur administracji Zamoyskiego, które tu przez długie lata się mieściły.
Kończąc ten rozdział traktujący w sposób nader skromny o reliktach z dawnej przeszłości, koniecznością nakazu i potrzeby będzie wspomnienie o kilku jeszcze osobliwych i nadzwyczaj wartościowych przykładach sztuki, które pojawiły się w Sadownem niedawno, a które obok innych cennych eksponatów stanowią wartość niepospolitą i już winny być zaliczone do arcydzieł wyjątkowych w swoim artystycznym rodzaju.
Mimo swej niedawnej, bo liczącej w chwili obecnej zaledwie kilkunastoletnią przeszłość, warto bliżej zająć się także kilkoma obiektami, które już obecnie, a w najbliższej przyszłości na pewno stanowić będą cenną i osobliwą wartość, jako wytwory ludzkiego, artystycznego rękodzieła. Nie można przejść obojętnie bez zwrócenia krytycznej uwagi, na niepospolitą wartość czterech obiektów sakralnych znajdujących się od roku 1956 w miejscowym kościele parafialnym. Łatwo w nim jest dostrzec, ponieważ swą wyjątkową okazałością, dostosowaniem do stylu świątyni i kunsztownością wykonania rzucają się od razu w oczy. Są to: strzelista i smukła ambona, spowity koronkami gotyckimi ołtarz św. Kazimierza w lewej nawie bocznej oraz dwa konfesjonały w obu nawach bocznych.
Osobliwością i niezwykłością tych obiektów jest niepospolitość artystyczna dorównująca formą i subtelnością wykonania dziełom tworzonym rękoma wielkich artystów, bo rzeźbił w drzewie te imponujące arcydzieła nie artysta szkolony, kształcony i kierowany przez znamienitych profesorów, lecz wiejski samouk w tej dziedzinie Franciszek MAKSYMIUK z Komarówki Podlaskiej.
Nie trzeba znawców i koneserów wybitnych aby snycerstwo Maksymiuka w sposób zawiły czy naukowy dociekać lub rozpatrywać. Wielkość jego samorodnej sztuki jest jednocześnie ogromna i niezwykle prosta, dostępna w swej formie i treści artystycznej zwykłemu, przeciętnemu śmiertelnikowi, prostemu odbiorcy właśnie ze wsi.
Nie miał możliwości poznania tajników rzeźbiarstwa Maksymiuk w swej niezwykle prostej, jak i on sam, karierze. Zdumiewający i nieprzeciętny, a nawet wybitny talent tego skromnego człowieka, przemawia sam z jego arcydzieł, wytworzonych pracowitą i subtelną ręką, przypominającą ręce wybitnych rzezaczy drewna, kamienia czy marmuru. W kunszcie sztuki tego wybitnego samouka uwydatnia się osobliwa i niezwykła znajomość swego artystycznego rzemiosła połączona w jedno z nadzwyczajną umiejętnością dowolnego kierowania materiałem przekształconym w niezwykłą formę gotyckich, misternie rzeźbionych koronek, ostrołuków i wieżyczek zmierzających do wysmuklenia charakterystycznych cech stylu gotyckiego, bo w nim właśnie są one utrzymane z dużą znajomością tego kierunku.
Posłuszne mistrzowskim dłoniom tego samouka drzewo przybrało w znakomitych, sadowieńskich przykładach form, niepospolitą, ujętą pod kierunkiem myśli twórczej, wyobraźni i talentu Maksymiuka w niezwykły kształt zamykający w sobie wszystko, co nazwać można pięknem gotyku.
Dotychczasowe ubóstwo wnętrza świątyni sadowieńskiej zostało niepomiernie wzbogacone tymi czterema przykładami sztuki rzeźbiarskiej. Kto pamięta dawnych poprzedników tych cennych eksponatów, ten bez wahania przyzna, że były one w porównaniu z tymi nie tylko ubożuchne, krańcowo skromne, ale nawet w tysiącznej części nie dorównujące obecnym dziełom stworzonym przez Maksymiuka. Wystarczy dziś zestawić te dzieła z nieudolnie wykonanym, a istniejącym jeszcze obecnie ołtarzem M. Boskiej w prawej nawie bocznej kościoła, aby bez najmniejszego trudu odkryć misterność i bogactwo sztuki tego znakomitego samouka.
Pomijając kunsztowność rzemiosła stolarskiego w tych dziełach, trzeba widzieć jeszcze coś więcej, coś, co napawa każdego: i tego co się wyznaje na sztuce i najzwyklejszego w tej dziedzinie laika, aby zauważyć bez najmniejszego trudu pomysłowość układu poszczególnych elementów i doskonałej formy graniczącej z wirtuozerią snycerstwa, a tkwiącej na pograniczu niewiedzy i nieznajomości historii sztuki, bo tej nigdy w swym życiu znakomity samouk nawet nie liznął. Jest to bezsprzecznie niecodzienne wydarzenie bez precedensu.
Dzięki dbałości gospodarnej gospodarza tej świątyni i pracowitym dłoniom artysty – samouka, duma artyzmu snycerskiego utkwiła na zawsze w sadowieńskim kościele. Po wielu setkach lat my dziś żyjący podziwiamy dzieła sztuki znajdujące się w wielu muzeach narodowych, punktach kultu sakralnego i miejscach pamiątek. Za wiele, wiele lat, gdy przeminie niejedno pokolenie, a jakowyś kataklizm nie zniweczy pracy ludzkich rąk – podziwiać będą nasi następcy w Sadownem dzieła samouka – rzeźbiarza Franciszka Maksymiuka wykonane dla sadowieńskiej świątyni. Będą one, obok innych cennych dzieł sztuki, znakomitym dokumentem ogromnego talentu, niepospolitego artyzmu i cierpliwości ludzkiej, jaką bezsprzecznie w nie włożył ten wyjątkowy dla sztuki samorodny artysta.
Żródła:
SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970
„Przegląd zabytków sztuki w Sadownem i okolicy”, Danuta Kobylińska – Konik, Sadowne 2000,