OŚWIATA I KULTURA

ES.Według dokumentów parafialnych, wiadomości o pierwszej szkole w Sadownem sięgają II połowy w. XVI.

ROZDZIAŁ VII

OŚWIATA I KULTURA

Obok wielu istotnych i ważnych dziedzin życia regionu sadowieńskiego na szczególne omówienie zasługuje historia oświaty i kultury od lat najdawniejszych do czasów nam współczesnych.

Nie sposób pominąć tej dziedziny, która na poszczególnych etapach swego rozwoju kształtowała się jako zrazu nieśmiała, zależna i skrępowana, potem w okresie budzenia się świadomości szerokich mas dopominająca się słusznego dla siebie prawa obywatelstwa, aby dojść do pełnego swego rozkwitu w Polsce Ludowej, jakiego nie notowały całe nasze 1000-letnie dzieje. Wyróżniając cztery zasadnicze etapy historii szkolnictwa naszego regionu, wyodrębnić należy: okres najdawniejszy od wieku XVI do r. 1918, międzywojenne dwudziestolecie, czasy niewoli hitlerowskiej i najznakomitszy dla rozwoju oświaty i kultury okres najnowszy…

Szukając źródłowych danych o początkach szkolnictwa w naszym regionie należy oprzeć się na zapisach dokumentalnych kroniki kościoła w Sadownem i wzmiankach historycznych T. Szczechury w jego opracowaniu „Nad Bugiem, Ugoszczą, Wilączą”.

Według dokumentów parafialnych, wiadomości o pierwszej szkole w Sadownem sięgają II połowy w. XVI. Oto jak wzmiankuje o tym zapis w kronice kościelnej: „W roku 1580 Kapituła Warszawska wydzieliła włókę ziemi pszennej w Kołodziążu dla kościoła, postawiła tam budynki, przeznaczyła 3 włóki ziemi dla trzech gospodarzy, których opatrzywszy we wszystek inwentarz, dała ich do pomocy w uprawie ziemi plebańskiej. Ponadto zapisała 1000 złotych na fundusz dla księdza wikarego, od tego funduszu wypłacano mu procenty na jego utrzymanie. Pobudowała też szkołę przy kościele dla nauki dzieci włościańskich ze swoich dóbr i opłacała nauczyciela.” – Stało się to w okresie czulszej niż zawsze opieki Zarządu Kapituły nad sadowieńską parafią i było dowodem nowych dla niej uposażeń ze strony jej opiekunów.

Była to szkółka parafialna, utworzona przez władzę kościelną i tak, jak wszystkie wtedy szkoły tego typu, całkowicie zależna od plebana. Jako jedyny wówczas administrator parafii, proboszcz opiekował się taką szkółką, ponieważ łącznie z jej „rektorem” czyli nauczycielem służyła ona potrzebom kościoła.

Uczęszczający do niej tylko chłopcy, których wtedy w Sadownem było prawdopodobnie niewielu, uczyli się w tej pierwszej szkole zasad wiary, pomocy w obrzędach kościelnych, służenia do mszy, początków języka łacińskiego, w tym także czytania i pisania oraz śpiewu kościelnego, który stanowił nieodłączny czynnik w ceremoniale całorocznym obrzędów kościelnych.

Nauczyciel ówczesny chodził ubrany w szaty duchowne, utrzymywany był z dochodów parafii i uważany za sługę kościelnego, wykonywał codziennie wiele posług w czasie obrzędów związanych z życiem kościoła.

Z ksiąg metrykalnych sadowieńskiej parafii dowiadujemy się o pierwszych nauczycielach tej szkoły, aż do końca wieku XVII. Byli to, jak wspomina kronika, „wielce szanowani i przez ogół poważani Adam Płoński, Tomasz Brokowski (Brokoniusz), Bieleński, Biniewski i Ostrowski. Nazwiska ich figurują w księgach metrykalnych dlatego, że byli oni bardzo często zapraszani przez miejscowy lud na ojców chrzestnych swych dzieci, co wynika z treści aktów urodzeń z tamtych czasów.

Jak długo trwała ta szkoła parafialna trudno jest definitywnie ustalić. Nie wiadomo również kiedy ona upadła, ponieważ brak jest dalszych śladów o jej istnieniu na długo przed ostatnim rozbiorem kraju. Mówi o tym zdawkowo wspomniana wyżej kronika parafialna „że szkoły od początku wieku XIX nie było”. Już wizytacja biskupa Skarszewskiego z roku 1810 mówi, że nie ma żadnej fundacji dla szkoły parafialnej. Wizytacje dziekańskie również stwierdzają brak szkoły. W 1832 r. dziekan węgrowski w raporcie pisze: „dla braku funduszu szkoła nie egzystuje”. W raportach z innych lat to samo stwierdza się z dodaniem: „szkoła parafialna nie egzystuje, ale koniecznie jest potrzebna”. Wizytacja kanoniczna z roku 1835 pisze: „Szkoły żadnej nie ma organista tylko uczy dzieci, których wieśniacy w małej liczbie pragną kształcić w zasadach wiary i sztuce czytania”. „W 1839 r. jeszcze szkoły nie ma, ale dziedzic wyznaczył 3 morgi gruntu dla nauczyciela i ten, który uczy dzieci w parafii użytkuje grunt wspomniany”. Inna notatka mówi, że dopiero w roku 1859 nauczycielem szkoły przykościelnej był Jan Olton.

Takie same działki gruntu zostały przydzielone przez administrację hrabiego Zamoyskiego na mocy ukazów uwłaszczeniowych, a więc po roku 1864 – innym szkółkom, między innymi w Wilczogębach, Rażnach i Morzyczynie. Były to grunty, które zgodnie z ukazem carskim miały stanowić własność ogółu chłopskiego danej wsi, lecz użytkowane były zawsze przez nauczyciela uczącego w tej szkole.

Po ukazie carskim o uwłaszczeniu chłopów rozpoczyna się dla szkolnictwa polskiego na wsi nowy okres, w którym administracja zaborcza stara się wszelkimi drogami i środkami pozbawić władzę kościelną opieki i wpływu na szkółki wiejskie. Dla pozyskania sobie chłopstwa władze carskie tworzyły szkoły początkowe, jednak utrzymane w duchu polityki zaborczej z obowiązującym rosyjskim językiem nauczania.

Polityka zaborcza caratu dążyła w ten sposób do usunięcia wpływu kleru katolickiego, a także osób uświadomionych pod względem narodowym, na szkolnictwo początkowe, aby powierzyć je osobom lojalnym wobec władzy rosyjskiej.

Stanowiło to jeden z zaborczych chwytów w niszczeniu świadomości narodowej chłopstwa polskiego, a jednocześnie zmierzało do coraz to szerzej prowadzonej akcji rusyfikatorskiej „kraju nadprywislinskiego”.

Nic dziwnego, że na terenie całego zaboru rosyjskiego pojawiają się chętnie przez władze carskie zatrudnieni nauczyciele pochodzenia rosyjskiego lub niepolskich narodowości. Ze względu jednak na brak nauczycieli Rosjan, rząd Królestwa Polskiego organizuje seminaria nauczycielskie, do których przyjmowane były wyłącznie dzieci chłopskie.

Uczniów tych seminariów starano się wychowywać w duchu rosyjskim, izolować od wpływu kultury polskiej, aby w ten sposób przygotować bierne i posłuszne sobie kadry do realizacji poprzez szkołę swoich zaborczych zamierzeń rusyfikacyjnych. Przyjmowano do nich również chętnie Litwinów, których potem zatrudniano w szkołach polskich.

Mimo to władza zaborcza odnosiła się do tych szkół i nauczycieli bardzo podejrzliwie i nie darzyła ich pełnym zaufaniem. Ta nieufność i podejrzliwość hamowały w poważnym stopniu rozwój polskiego szkolnictwa i ograniczały zezwolenia na otwieranie nowych szkół, a w szczególności wiejskich szkół początkowych. W dodatku wśród nieuświadomionego dotychczas chłopstwa brak było zrozumienia potrzeby oświaty i szkoły. Podejrzliwy i nieufny w stosunku do każdej władzy chłop polski obawiał się i w tym względzie większych podatków, obciążeń gospodarczych i ciężaru utrzymywania szkół, które poprzez gminy mogły ewentualnie spaść na chłopstwo.

Nie dziwmy się zatem, że ówczesna sieć szkolna w okupowanym kraju była rzadka i nie posiadająca należytych ogniw organizacyjnych. Były gminy, w których szkół wcale nie było. Pod tym względem ówczesna gmina Sadowne należała do wyjątkowych. Dodajmy, że w roku 1883 na 15 szkół w całym powiecie węgrowskim aż 6 znajdowało się w gminie sadowieńskiej, z tego trzy polskie: w Sadownem, Grabinach i Morzyczynie, i trzy mniejszościowe szkoły niemieckie: w Płatkownicy, Sadolesiu i Ociętem.

W ten sposób szkoła parafialna w Sadownem została przejęta przez gminę i oderwana zupełnie od wpływów kościoła. Szkoły otwarte później automatycznie znalazły się także pod tym samym zarządem. Na polecenie administracji Zamoyskiego do przydzielonych każdej szkole 3-ech morgów gruntu pobudowano około roku 1874 budynki szkolne w Sadownem, Grabinach i Morzyczynie. Nieco później, bo w roku 1884, dzięki usilnemu staraniu wójta Józefa Wycecha i mieszkańców, powstała szkoła początkowa w Wilczogębach. Było to, jak na owe czasy, duże i zrozumiałe osiągnięcie.

We wsiach takich, jak Kołodziąż, Sokółka i Szynkarzyzna, pozostających pod szerokim wpływem dworu i jego oficjalistów, nie było szkół. Wydaje się to być całkowicie zrozumiałe ze względu na politykę dworu zmierzającą, jak wiadomo, do utrzymania chłopa w dużej od siebie zależności i ciemnocie sprzyjającej jej podtrzymaniu – by chłop, jak zawsze, był posłuszny i uległy dworowi i jego samolubnej polityce.

W roku 1902 ówczesny wójt gminy Adam Zyśk, w wyniku uchwały zebrania gminnego, wystąpił do władz zaborczych z prośbą o założenie szkoły w Sokółce. Starania te nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów i szkoły nie otwarto.

Niezaprzeczalnie stwierdzić należy, że istnienie szkół w Sadownem, Grabinach, Morzyczynie i Wilczogębach wywarło ogromny wpływ na świadomość narodową ich mieszkańców i przyczyniło się w dużym stopniu do podniesienia kultury duchowej, rozwoju czytelnictwa i uświadomienia społeczno – politycznego.

Źródło: SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970