OŚWIATA I KULTURA – cz. IV
Przemiany nastąpią po przybyciu do Sadownego kierownika Rytla, który, jak nikt dotąd, przejmie się losami szkoły i poprowadzi ją ku wspaniałemu rozwojowi nie notowanemu w dotychczasowych dziejach szkolnictwa naszego regionu.
Umiłowanie Ojczyzny, gorący patriotyzm i całkowite oddanie się tego człowieka, nauczyciela z prawdziwego zdarzenia sprawom szkolnictwa, życiu związkowemu i rozwojowi środowiska, będą mu towarzyszyć aż do września 1939 roku, w którym to musiał uchodzić przed zemstą niemieckich kolonistów.
To on najbardziej spośród wszystkich zasłużony działacz społeczno – oświatowy podniesie rangę szkoły w Sadownem na najwyższy jej poziom, przyczyni się w latach trzydziestych razem z Janem Kiciem do wybudowania dla niej pięknego budynku.
Za jego przyczyną rozwinie się bujnie życie społeczno – organizacyjne Sadownego lat dwudziestych i trzydziestych. Będzie on przez 22 lata niezachwianym pionierem rozwoju wszystkich niemal dziedzin życia sadowieńskiego regionu.
Wiele poświęcenia, energii i pracy włożyli w początkach małżonkowie Rytel w organizację i pomyślny rozkwit sadowieńskiej szkoły powszechnej.
Najpierw pracowali oni w starym budynku szkolnym wystawionym kiedyś przez Zamojskiego, ponieważ był to wówczas w Sadownem jedyny budynek przeznaczony dla celów szkolnych. Przez długie lata budynek ten służył sadowieńskim dzieciom w zdobywaniu wiedzy. Po sprzedaniu go w roku 1934 w ręce prywatne – najstarszy, widomy znak szkolnictwa sadowieńskiego zniknął bezpowrotnie. Dziś w tym miejscu pozostał pusty plac, położony między domostwami Tadeusza Sobotki i Jerzego Sówki, wyglądem swoim przypominający martwe pustkowie, porośnięte trawą i chwastami.
Przed rokiem 1918 szkoła w Sadownem była przez wszystkie lata swego istnienia szkołą o jednym nauczycielu. Od tej daty pracuje tu już dwóch nauczycieli. Naturalny przyrost ludności i coraz żywsze zasiedlanie się oraz stopniowe wprowadzanie powszechności nauczania – pomnaża z roku na rok liczbę dzieci, wzrasta stopień organizacyjny szkoły, a z nim zwiększa się ilość nauczycieli. W latach następnych pracuje tu już czterech, potem pięciu, aż w latach trzydziestych dochodzi do liczby 9 nauczycieli, z pełnymi kwalifikacjami zawodowymi. Byli to wspomniani wyżej: Stanisław i Stanisława Rytlowie, Klara i Wincenty Sapielakowie, Maria i Antoni Miszczukowie, Aleksander Lenkiewicz, Anna i Stanisław Iwaniukowie i Stefan Kolator.
Do roku 1934 szkoła sadowieńska oprócz wyżej wymienionego nie posiadała jednolitego, wspólnego budynku dla wszystkich klas. W starej szkole po wewnętrznej przeróbce uczyły się dwie klasy, w budynku po starym sądzie także dwie, reszta zaś w starym wikariacie koło kościoła i odwiecznym budynku karczemnym, spalonym podczas działań wojennych we wrześniu 39 roku.
Jak widzimy wszystkie klasy tej szkoły rozrzucone były po całym prawie Sadownem, zaś nauczyciele musieli podczas pauz wędrować od klasy do klasy. Utrudniało to bardzo pracę organizacyjno – wychowawczą szkoły i hamowało realizację jej zadań.
Stan taki trwał aż do roku 1934, w którym to szkoła przeżyła swój wielki dzień, otrzymując nowy, nie wykończony zrazu całkowicie dwupiętrowy budynek szkolny z prawdziwego zdarzenia. Problem ciasnych, wynajmowanych izb szkolnych został od tej chwili radykalnie rozwiązany. Budowa trwała prawie 4 lata napotykając na ogromne przeszkody i trudności. Tylko parter i część pierwszego piętra został we wstępnym rzucie oddany do użytku. Reszta pomieszczeń urządzana była stopniowo, a pełnego wykończenia doczekał się ten budynek dopiero po zakończeniu wojny.
Do realizacji tego wspaniałego jak na owe czasy zadania przyczynili się: ówczesny wójt gminy Sadowne Jan Kić – człowiek światły, postępowy o lewicowych przekonaniach kierownik Rytel i nauczycielstwo tej szkoły. Wiele wyjazdów, starań, wysiłków niezwykłych i ofiarnych zabiegów ponieśli ci ludzie aby doprowadzić do końca rozpoczęte dzieło.
Trudności finansowe stanowiły w tym przedsięwzięciu najpoważniejszą przeszkodę. Tylko dzięki niezmordowanej cierpliwości Kicia i Rytla oraz uporczywej ich perswazji w przekonywaniu środowiska o słuszności i konieczności wznoszonego obiektu, udało się w dobie coraz bardziej rosnącego kryzysu gospodarczego, a z nim rosnącej na wsi biedy i krytycznej sytuacji materialnej chłopa, doprowadzić choć w części rozpoczętą budowę do jakiego takiego końca. Dużemu poparciu finansowemu ówczesnego Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych, społeczno – obywatelskiej organizacji istniejącej wówczas w Polsce, zawdzięczać między innymi należy, że budynek ten został oddany do użytku. Był on wtedy jeszcze nie otynkowany i doczekał się tego dopiero w końcu lat czterdziestych.
Z chwilą przekazania budynku szkole zmieniły się od tej pory warunki pracy i dzieci i nauczycielstwa. Przestronne i widne sale szkolne, szerokie i długie korytarze oraz zlokalizowanie wszystkich klas w jednym budynku, dawały w pełni zadowolenie z pracy szkolnej i wytwarzały warunki o jakich się nigdy nikomu nie śniło. Dodać przy tym należy, że główni inicjatorzy tego przedsięwzięcia zakroili sobie przerastające możliwości tej inwestycji. Z późniejszych wynurzeń ludzi obcujących często z Janem Kiciem wynikało, że człowiek ten, któremu nie pozwolono doprowadzić swego dzieła do końca, myślał i planował o umieszczeniu w nim obok szkoły powszechnej również jakiejś szkoły średniej dla chłopskich dzieci. Szlachetne myśli tego człowieka doczekały się istotnie ich realizacji, lecz dopiero w 12 lat później w Polsce Ludowej. Jako niewygodny za swe lewicowe i radykalne przekonania został posądzony przez władze sanacyjne o przywłaszczenie pieniędzy gminnych i usunięty ze stanowiska wójta, na które już potem, mimo zrehabilitowania go za fałszywe posądzenie, nigdy nie wrócił.
Wielu wartościowych i dobrych obywateli wydała szkoła sadowieńska na przestrzeni lat międzywojennego dwudziestolecia. Przez długie lata była ona szkołą zbiorczą, do której dla ukończenia pełnej szkoły 7-klasowej uczęszczali zdolniejsi uczniowie z dalekiego Kołodziąża, Sokółki, Grabin, Zieleńca, Rażen, Wilczogąb, Morzyczyna i innych wiosek. Była to wówczas jedyna w naszym terenie szkoła dająca pełne wykształcenie podstawowe. Wysoki jej poziom naukowy i wychowawczy emanował swą dobrą opinią nie tylko w miejscowym środowisku, lecz również daleko poza obrębem dawnej gminy Sadowne.
Stwierdzić należy, że wszystkie wartości i walory jakie osiągała ta szkoła zawdzięczać należy wysokiej dbałości o nią jej kierownika Rytla, jak również zdyscyplinowanemu i szczerze oddanemu szkole i sprawom oświatowo – społecznym, zespołowi pedagogicznemu nauczycieli. Ich wysoka świadomość obywatelska, nieugięta postawa w realizowaniu potrzeby i powszechności oświaty, jak również właściwe rozumienie swej roki zawodowej, wyrobiły szkole sadowieńskiej wysoki autorytet i podniosły jej wartość w oczach środowiska i władz oświatowych.
Z żalem tylko przypomnieć należy, że była to niestety jedyna w dawnej gminie liczącej 18 wsi zbiorcza szkoła 7-klasowa.
Mówiło się wprawdzie o tym, że szkoły jednoklasowe, dwu, trzy i czteroklasowe tzn. o jednym, dwóch, trzech lub czterech nauczycielach, dają przez pomnożenie lat uczęszczania do klas III i IV również świadectwo z ukończenia szkoły podstawowej, jednak w praktyce i życiu było inaczej. Honorowane były tylko świadectwa z pełnych szkół 7-klasowych takich, jaka istniała wówczas w Sadownem, określanych mianem szkoły III stopnia. Szkoły takie były tylko przeważnie w miejscach siedzib gmin np. w Stoczku, Broku, Prostyni czy Łochowie. To też światlejsi rodzice, rozumiejący potrzebę podstawowego wykształcenia, posyłali swe zdolniejsze dzieci do szkoły w Sadownem mimo, że kosztowało to wiele trudu w pokonywaniu dalekich nieraz odległości od domu rodzinnego.
Oprócz swej dużej wartości pedagogicznej przedwojenna szkoła sadowieńska i jej grono nauczycielskie aktywnie oddziaływały na ówczesne środowisko Sadownego i okolic. Duchowymi i czynnymi działaczami tego środowiska byli właśnie nauczyciele tej szkoły. Żadna praca społeczna nie odbywała się bez udziału nauczycieli. Oni właśnie nadawali ton i kierunek tej pracy na wszystkich jej społecznych odcinkach.
Dużym osiągnięciem kierownika Rytla było, że umiał on reprezentatywnie utrzymywać autorytet nauczyciela w środowisku, co jeszcze w większym stopniu wpływało dodatnio na opinię szkoły promieniującej i świecącej dobrym przykładem.
Bezinteresowna praca społeczna tych nauczycieli w Kole Młodzieży Wiejskiej „Wici”, Ochotniczej Straży Pożarnej, Kasie Stefczyka, przyszkolnych drużynach harcerskich żeńskiej i męskiej i wielu innych, kształtowały dzięki nim zdrowe oblicze moralne ludzi w nich pracujących dla dobra własnego i środowiska.
Ileż wzruszeń i nietajonej radości dawały ówczesnej młodzieży Sadownego i okolic starannie i pieczołowicie przygotowane amatorskie przedstawienia Koła Młodzieży lub Ochotniczej Straży Pożarnej. Uporczywa i aktywna praca reżyserska Stanisława Rytla, Stanisława Iwaniuka, Wincentego Sapielaka i Stefana Kolatora wydawała aż nadto widoczne owoce.
Na scenie strażackiej remizy próbowali swych sił aktorskich członkowie korpusu OSP i Koła Młodzieży Wiejskiej. Niezapomniane kreacje aktorskie na wysokim poziomie tworzyli: Józef Jakubowski, Jadwiga Dębkowska, Janina Kotlińska, Edward i Jan Parysowie, Antoni Niegowski, Helena Krupa, Czesław Kotliński, Edward Sówka i wielu, wielu innych, dziś już nieżyjących albo mieszkających gdzie indziej.
Amatorskie spektakle teatralne kierowane przez tych nauczycieli, dawane na deskach remizy strażackiej, cieszyły się dużą frekwencją mieszkańców nie tylko Sadownego, ale i okolic.
„Karpackich górali” – Korzeniowskiego, „Zagłobę swatem” – Sienkiewicza, „Opętanego Błażka” i wiele innych utworów scenicznych, odgrywanych przez chętną do tej pracy młodzież, oglądali również mieszkańcy Węgrowa, Stoczka i Broku, bo również i tam dawano cieszące się niesłabnącym powodzeniem amatorskie przedstawienia.
Ówczesna młodzież Sadownego, kierowana dobrymi rękoma nauczycieli, znajdowała w tej pracy właściwe zadowolenie, wyżywała się w pożytecznym kierunku, nie trwoniąc cennego nieraz czasu w długie wieczory jesienno – zimowe. Daleka od uciech wynikających z kieliszka młodzież ta stanowiła wzór godny naśladowania o wysokich walorach etyczno – moralnych.
Wartości wychowawcze tej pracy kulturalnej udzielały się środowisku i stawiały wysoko autorytet nauczycieli dużego dla nich szacunku i poważania.
Nie mniejsze zasługi dla spraw społeczno – oświatowych w regionie sadowieńskim tego okresu oddali ofiarni i pracujący z poświęceniem nauczyciele innych szkół w rejonie: Łabno Kinga w Zieleńcu, Roman Gołaszewski w Kołodziążu, Maria Nowicka w Wilczogębach, Helena Jarosch w Krupińskiem, Kazimiera Malinowska w Sokółce, Stanisław Boleń w Morzyczynie i Bronisława Rymsza w Bojewie. Mimo, że pracowali oni w szkołach niżej zorganizowanych, ich pionierska praca społeczno – oświatowa w tych wsiach przyniosła wiele pożytku tak szkołom, jak i środowisku.
Duże zaangażowanie tych ludzi w społecznych pracach Kół Młodzieży Wiejskiej, Kołach Gospodyń Wiejskich, Ochotniczych Strażach Pożarnych i innych organizacjach działających wówczas na wsi, dawało duże korzyści ich członkom i satysfakcję społecznikom z dobrze spełnionego obowiązku obywatelskiego.
Pięć razy w ciągu roku szkolnego, zawsze w soboty zjeżdżało się nauczycielstwo sadowieńskiego rejonu szkolnego na nauczycielskie konferencje rejonowe z udziałem inspektora szkolnego do coraz to innej szkoły.
Konferencje te stawały się okazją do oglądania wzorowych lekcji, zapalonych nad nimi dyskusji, wymiany poglądów i zdań oraz towarzyskich spotkań pozostawiających po sobie wiele wzruszeń i okazji do przyjemnie spędzonego wśród nauczycielskiej braci czasu.
Duże trudności w realizacji swych celów zawodowych miało nauczycielstwo z powodu braku odpowiednich budynków szkolnych. Z wyjątkiem Sadownego wszystkie szkoły w rejonie mieściły się w drewnianych, wynajętych domach wiejskich…
Odrębnego omówienia i wysokiej oceny za swą pionierską pracę społeczno – polityczno – oświatową wymaga postać nauczyciela szkoły wilczogębskiej w latach 1917 – 1922, ówczesnego prezesa naszego związkowego Ogniska, dzisiejszego marszałka Sejmu PRL Czesława WYCECHA.
Źródło: SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic, Edward Sówka – SADOWNE 1970