Bruksela da się lubić…

Sadowieńscy samorządowcy i wilczogębscy strażacy odwiedzili siedzibę Parlamentu Europejskiego i innych instytucji Unii Europejskiej.

W dniach 5-9 października br. 22-osobowa grupa samorządowców z Sadownego i strażaków z OSP w Wilczogębach wzięła udział w wycieczce autokarowej do Brukseli i Antwerpii na zaproszenie p. Jarosława Kalinowskiego, posła do Parlamentu Europejskiego. Zaproszenie to zostało przekazane przez Pana Europosła przy okazji obchodów 100-lecia istnienia Ochotniczej Straży Pożarnej w Wilczogębach w czerwcu br.

Samorządowcom i strażakom towarzyszyła w tym wyjeździe podobnej wielkości grupa członków Śpiewaczego Koła Seniorów i przedstawicieli władz samorządowych z gminy Goworowo w pow. ostrołęckim. Był to już piąty w tym roku taki wyjazd zorganizowany z inicjatywy p. J. Kalinowskiego dla samorządowców i organizacji z różnych gmin województwa mazowieckiego.

Podróż odbyła się autokarem i to była najbardziej uciążliwa część wizyty, bo spędziliśmy w nim 20 godzin w tamtą stronę i niewiele mniej w drodze powrotnej (w sumie ponad 2500 km). Ale warto było się pomęczyć. Przejazd autokarem był okazją dla poznania się wszystkich uczestników wyjazdu, rozmów czym się zajmujemy i jak nam się żyje w naszych gminach, wspólnych śpiewów, w czym wodzili rej członkowie zespołu z Goworowa. W drodze powrotnej doszła oczywiście wymiana wrażeń z wyjazdu i spotkań z Europosłem J. Kalinowskim. Nieocenioną opiekę i pomoc zapewniała nam w podróży i w Brukseli p. Natalia Dobrowolska z warszawskiego biura Europosła.

Już w trakcie podróży można było doświadczyć wiele dobrodziejstw wynikających z członkostwa Polski w UE. Od Wyszkowa do samej Brukseli i z powrotem jechaliśmy co najmniej dwupasmowymi drogami szybkiego ruchu i autostradami, z których wiele zostało pobudowanych lub zmodernizowanych przy wsparciu finansowym Unii. I chociaż za każdym razem przekraczaliśmy trzy granice, nikt nie wymagał od nas żadnych dokumentów, a o tym, że jesteśmy w innym kraju mogliśmy zorientować się po zmieniających się językach na napisach przy drodze i SMS-ach od operatorów telefonów komórkowych.

Dzięki bezpłatnemu roamingowi na terenie Niemiec, Holandii i Belgii mogliśmy rozmawiać i wysyłać SMS do naszych bliskich i współpracowników bez obaw o zwiększone rachunki za telefon. Poza terytorium Polski nie musieliśmy też kolejno wymieniać złotówek na inne waluty, bo wszędzie była ta sama – Euro. Zresztą większość wydatków można było pokrywać przy pomocy naszych kart kredytowych.

Bruksela przywitała nas typowa belgijską pogodą – deszczem i wiatrem, które z przerwą w poniedziałek, towarzyszyły nam prawie przez cały pobyt. Ale na to byliśmy przygotowani.

Pierwszym zaskoczeniem były wąskie ulice i brak miejsc na zaparkowanie dużego autokaru. Nie wszędzie oczywiście, ale pod hotel udało nam się dotrzeć tylko dlatego, że była niedziela. W poniedziałek musieliśmy dochodzić kilkaset metrów pod budynek Ministerstwa Finansów, żeby wyjechać na spotkania, zwiedzanie miasta i kolację.

Po zakwaterowaniu w hotelu Villa Royale przeszliśmy na obiad w restauracji Santorini na brukselskiej starówce.

Po posiłku część uczestników wróciła do hotelu, żeby odpocząć po podróży, natomiast najbardziej wytrwali, głównie grupa z Sadownego i strażacy wybrała się na zwiedzanie Grand Place (Wielki plac), czyli po prostu głównego rynku i jego okolic.

Wmieszaliśmy się w tłum Brukselczyków i turystów, co raz napotykając podobne grupy do naszej, mówiące w różnych językach.

W trakcie tego spaceru udało nam się też odnaleźć inny symbol Brukseli – Manneken Pis (Siusiającego chłopczyka) i pozaglądać do sklepów z pamiątkami i wyrobami czekoladowymi.  Naszemu wieczornemu spacerowi sprzyjał późniejszy o jakąś godzinę niż w Polsce zachód Słońca. Za to następnego dnia rano jeszcze o siódmej nie było wcale tak jasno.

A po siódmej trzeba było już wstawać, żeby zdążyć na śniadanie i autokar, który zabierał nas do siedziby Parlamentu Europejskiego na jej zwiedzanie i spotkanie z p. J. Kalinowskim, co było głównym celem naszej wizyty w Brukseli.

Wyciągnęliśmy na tę okazję z walizek bardziej uroczyste stroje: panie sukienki, a panowie koszule, marynarki, a niektórzy nawet krawaty, żeby godnie prezentować się na europejskich salonach.

Dojeżdżając do budynku Parlamentu dało się odczuć, że jesteśmy w stolicy Europy.

Ogromny budynek z flagami wszystkich państw Unii i napisami w 24 językach urzędowych, w tym oczywiście polskim, od razu rzuciły nam się w oczy.

Z podziemnego garażu podeszliśmy do wejścia, gdzie czekali już na nas asystenci Europosła, p.p. Mariusz Suchecki i Jakub Szczepaniak, którzy towarzyszyli nam przez cały czas w budynku.

Żeby się do niego dostać trzeba było najpierw poddać się dokładnej kontroli, takiej jak na lotniskach. Musieliśmy też nakleić na ubranie niebieską nalepkę przeznaczoną dla zwiedzających Parlament i oznaczającą, że przeszliśmy kontrolę przy wejściu. Ale nawet z nalepką mogliśmy się poruszać tylko wyznaczonymi korytarzami i windami i wchodzić do wybranych pomieszczeń.

 

Po sesji zdjęciowej w holu dla zwiedzających przeszliśmy do niewielkiej sali konferencyjnej na prelekcję o Parlamencie Europejskim, która przedstawił p. Leszek Gaś.

 

Po prelekcji przeszliśmy na galerię do sali posiedzeń plenarnych Parlamentu, w czasie kiedy pracuje on w Brukseli.

 

Jego inną, główną siedzibą jest Strasburg i tam przede wszystkim odbywają się jego obrady w pełnym składzie.

Ale również w Brukseli, w ogromnej sali może zasiąść jednocześnie wszystkich 751 europosłów w towarzystwie przedstawicieli innych instytucji Unii Europejskiej i różnych delegacji. Nad salą znajdują się 24 kabiny tłumaczy na wszystkie języki urzędowe Unii, aby każdy europoseł mógł występować w swoim języku ojczystym. Chociaż w sali nie było europosłów, sam jej widok robił duże wrażenie.

Trwały w niej przygotowania do sesji otwierającej Europejski Tydzień Regionów i Miast, zaplanowanej w tym dniu.

Z sali plenarnej znowu długimi korytarzami przeszliśmy do sali posiedzeń Europejskiej Partii Ludowej (EPP), w skład której z Polski wchodzą europosłowie reprezentujący PO i PSL.

Po drodze znaleźliśmy się w głównym holu dla europosłów, w którym uwagę przyciągają ogromne stanowisko informacyjne na środku oraz szafki na dokumenty dla każdego spośród 751 europosłów.

Oczywiście odszukaliśmy od razu szafki polskich europosłów.

W sali EPP zostało zorganizowane nasze spotkanie z p. J. Kalinowskim.

Przed jego przyjściem wielu było chętnych aby zasiąść za stołem prezydialnym i ująć w rękę drewniany młotek, którym przewodniczący obradom „zaklepuje” przyjmowane decyzje i ustalenia. Każdy też z ciekawością oglądał się na ekranach monitorów po wciśnięciu klawisza uruchamiającego mikrofon.

W tym czasie, towarzyszące nam śpiewaczki z Goworowa przebrały się w stroje regionalne, aby odświętnie przywitać Gospodarza naszej wizyty.

Po przywitaniu się ze wszystkimi uczestnikami wyjazdu zajął on miejsce wśród nas, a na podium zespół śpiewaczy rozpoczął swój występ.

Wykonał on kilka specjalnie przygotowanych na tę okazję utworów, a następnie wręczył p. J. Kalinowskiemu kosz regionalnych „specjałów” i lalki w strojach ludowych.

Upominki przekazali też przedstawiciele władz gminy Goworowo.

Europoseł J. Kalinowski zapoznał nas z aktualna sytuacją w Unii Europejskiej i wyzwaniami przed którymi stoi Parlament Europejski. Przedstawił układ i funkcjonowanie partii politycznych w Parlamencie. Szczególną uwagę poświęcił oczywiście Europejskiej Partii Ludowej.

Poinformował o przesłuchaniach kandydatów do nowej Komisji Europejskiej, w tym sytuacji polskiego kandydata, p.  Janusza Wojciechowskiego zaznaczając, iż jego kandydatura powinna uzyskać poparcie w przypadku bardziej konkretnych odpowiedzi na pytania członków Komisji Rolnictwa. Podkreślił przy tym znaczenie uzyskania stanowiska komisarza ds. rolnych przez przedstawiciela Polski (jeszcze w trakcie pobytu w Brukseli dowiedzieliśmy, że kandydatura p. J. Wojciechowskiego na członka Komisji Europejskiej uzyskała niezbędne poparcie).

Europoseł J. Kalinowski wyraził też nadzieję, że rząd RP wyłoniony po wyborach 13 października br. wykorzysta szanse na umocnienie pozycji Polski w Unii Europejskiej. Nie obyło się oczywiście bez pamiątkowych zdjęć w Gospodarzem.

Rozmowy z Europosłem toczyły się również w trakcie lunchu w stołówce w Parlamencie. Dla uczestników wyjazdu była to okazja zapoznania się w jakich warunkach posłowie i urzędnicy europejscy posilają się na miejscu w czasie przerwy w pracy.

Na tym zakończył się ten najważniejszy punkt programu wizyty naszej grupy. Ale nie żegnaliśmy się jeszcze z naszym Gospodarzem, który dołączy jeszcze do nas w trakcie kolacji.

My natomiast ruszyliśmy do autokaru na zwiedzanie miasta, najpierw przez okna autobusu, a w drugiej części spacerem jeszcze raz po starówce.

Pod budynkiem Parlamentu czekała już na nas p. Maria Kozińska, wieloletnia mieszkanka Brukseli, która opowiadała nam o Belgii, zabytkach i życiu w Brukseli, a także w Antwerpii następnego dnia. Najpierw przejechaliśmy pod budynkami Komisji Europejskiej oraz Rady Europejskiej i Rady Unii Europejskiej, w którym urzęduje jej przewodniczący p. Donald Tusk.

Na chwilę zatrzymaliśmy się pod Łukiem Triumfalnym w Parku Pięćdziesięciolecia.

Zobaczyliśmy też byłą siedzibę Ambasady RP w Brukseli. Stamtąd pojechaliśmy pod Pałac Królewski, mijając po drodze siedzibę premiera Belgii, aktualnie bez gospodarza. Warta pod Pałacem Królewskim oznaczała, że król aktualnie w nim przebywa. Z braku czasu nie udało nam się dotrzeć jednak do siedziby NATO.

Po godzinnym kręceniu się ulicami Brukseli autokar przywiózł nas w okolice katedry i Grand Place.

W katedrze p.w. św.św. Michała i Guduli, dwóch patronów Brukseli, mogliśmy zobaczyć zdjęcia rodziny królewskiej oraz podziwiać wspaniałe witraże i rzeźby jej patronów.

 

Stamtąd było już blisko do rynku, na który dotarliśmy przez wspaniały pasaż handlowy.

Na rynku wysłuchaliśmy opowieści o otaczających go zabytkowych budynkach.

Przy okazji mogliśmy zrobić zakupy pamiątek i prezentów do domu, głównie wyrobów czekoladowych, z których Belgia słynie.

Ponieważ część osób widziała już Siusiającego chłopczyka, wybraliśmy się na poszukiwanie jego też siusiającej „siostrzyczki” Jeanneke Pis. A stamtąd skierowaliśmy się już do hotelu, aby przygotować się do wyjazdu na kolację z p. J. Kalinowskim.

Kolacja została zorganizowana w restauracji Colmar, położonej niedaleko ringu brukselskiego (obwodnicy).

Było mnóstwo zakąsek i sałatek, w tym oczywiście mule; ryba, stek i żeberka z frytkami na danie główne; oraz różnorodne ciasta i owoce na deser, które na dodatek można było polać płynną czekoladą.

No i co najważniejsze – możliwość dalszych rozmów z naszym Gospodarzem, który po kolei dołączał do każdego stołu.

Kolację w restauracji strażacy z Wilczogąb wybrali na moment wręczenia p. J. Kalinowskiemu pamiątkowego toporka strażackiego w podziękowaniu za współpracę, wsparcie i umożliwienie bliższego poznania Unii Europejskiej. Z uwagi na kontrolę przy wejściu do Parlamentu Europejskiego były bowiem obawy, że ochrona może nie pozwolić wnieść toporka do budynku. Wręczenia dokonał prezes OSP Wilczogęby, p. Jacenty Biernat w towarzystwie wójta gminy Sadowne, p. Waldemara Cyrana i druhny, p. Agnieszki Styś. Jak stwierdził Gospodarz wizyty, jeszcze nikt nie obdarzył go takim prezentem.

Długo jeszcze trwały rozmowy przy stołach, ale trzeba było w końcu opuścić miły lokal i pożegnać się z naszym Europosłem, bo następnego dnia jego czekał długi dzień pracy, a nas zwiedzanie Antwerpii i podróż do domu.

Rano we wtorek znowu powitał nas deszcz. Na szczęście udało się naszym kierowcom podjechać pod hotel i nie musieliśmy moknąć, taszcząc nasze bagaże pod Ministerstwo Finansów.

Zanim skierowaliśmy się do Antwerpii, pojechaliśmy najpierw obejrzeć kolejny symbol Brukseli – Atomium, ponad stumetrowy model jądra atomu żelaza, zbudowany na wystawę światową EXPO-58 w Brukseli.

Po drodze mijaliśmy pawilon chiński, pagodę japońską, Palmiarnię Królewską i Pałac Królewski w Parku Laeken. Zobaczyliśmy też stadion Heysel z 1930 r., znany z tragicznych wydarzeń w 1985 r., kiedy to w trakcie meczu finałowego o Puchar Europy Mistrzów Klubowych między Juventusem Turyn ze Zbigniewem Bońkiem i Liverpoolem w wyniku starć kibiców angielskich z włoskimi zginęło 39 osób, a ponad 600 zostało rannych.

W Antwerpii, drugim co do wielkości porcie w Europie i stolicy diamentów, byliśmy po godzinnej jeździe (45 km) z uwagi na korki na autostradzie.

Wysiedliśmy z autobusu na nadbrzeżu Skaldy, niedaleko Het Steen (Kamiennego zamku), gdzie zaczęła się historia miasta.

Przypominał o niej stojący niedaleko posąg Druona Antigoona, olbrzyma który za unikanie opłat za korzystanie z rzeki pozbawiał śmiałków ręki.

Stamtąd przeszliśmy do Grote Markt (Duży rynek).

Niestety nie mogliśmy podziwiać wspaniałego Stadhuis (ratusza), którego fasada była zakryta w związku z prowadzoną renowacją.

Po drodze na sąsiadujący z rynkiem Groenplaats (plac Groen) zajrzeliśmy jeszcze do katedry Najświętszej Marii Panny z dzwonnicą na 123 m., budowanej 170 lat od XIV do XVI w.

Słynie ona z dużych obrazów o tematyce religijnej, w tym czterech namalowanych przez Petera Paula Rubensa.

Na Groenplaats, gdzie organizowane są różne imprezy kulturalne, a miejscowi i turyści przychodzą na obiad, frytki lub piwo, podziwialiśmy pomnik P. P. Rubensa, najsłynniejszego mieszkańca miasta.

Najbardziej wytrwali wybrali się jeszcze obejrzeć jego dom.

Pozostało jeszcze tylko coś zjeść na placu Groen przed podróżą, jakąś zupę, drugie danie lub frytki, najlepiej z majonezem, zrobić zakupy żywnościowe na drogę i zbierać się na powrót do domu.

Powoli przeszliśmy starymi uliczkami na nadbrzeże Skaldy, gdzie czekał na nas nasz autokar.

Jeszcze tylko pożegnaliśmy się z naszą przewodniczką i żegnaj Belgio, a może dla wielu tylko do widzenia.

Dla zdecydowanej większości uczestników wyjazdu była to pierwsza w życiu okazja odwiedzenia stolicy Unii Europejskiej i zapoznania się na miejscu z warunkami i zasadami funkcjonowania Parlamentu Europejskiego i innych instytucji Unii. A jednocześnie była to możliwość naocznego przekonania się, że Polska jest takim samym krajem Unii jak państwa, które wstąpiły do niej znacznie wcześniej. Tego rodzaju wyjazdy, podobnie jak indywidualne podróże do krajów Unii, są najlepszym sposobem na przekonanie się, że jesteśmy członkiem wielkiej rodziny narodów europejskich i to przede wszystkim od nas samych zależy jaką będziemy mieć wśród nich pozycję.

Gorące podziękowania dla p. Europosła Jarosława Kalinowskiego za jego zaproszenie i wspaniałe pełnienie roli Gospodarza w czasie naszej wizyty. Wyrazy uznania należą się również jego współpracownikom za okazaną nam pomoc, wsparcie i rzeczowe odpowiedzi na zadawane pytania. Dziękujemy też ekipie z Goworowa za wspaniałe towarzystwo w czasie całej podróży.

Naprawdę, warto jest być obywatelem Unii Europejskiej.

 

Przygotował: Stanisław L. Stebelski, OSP Wilczogęby