TEMPLARIUSZE ZNAD BUGA

– Tu kopiemy – rzekł Adam de Meymac, gdy w końcu wybrał właściwe miejsce – Do roboty.

Adam, jako pierwszy wbił szpadel w piaszczystą ziemię. Jego towarzysz Andreas von Sture, bacznie w tym czasie obserwował okolicę, by nikt postronny nie dostrzegł, co tu czynili. Aby robota szła szparko, co chwila zamieniali się rolami. Słynący ze swej dewocji Andreas urozmaicał sobie czas odmawianiem w myślach pacierzy. Adam natomiast, ograniczający swą pobożność do wyznaczonego przez zakonną regułę minimum, próbował w tym samym czasie porachować, który to już raz przygotowuje skrytkę na depozyt. Jego zakon wykonywał tyle operacji finansowych, bracia zaś przewozili tak wielkie ilości gotówki, kosztowności i ważnych, a tajnych dokumentów, że trakty, po których się poruszali, musiały być starannie przygotowane pod względem bezpieczeństwa. Odległość pomiędzy miejscami, w których można było złożyć lub odebrać depozyt nie mogła być większa, niż pół dnia konnej jazdy.

Więcej na stronie http://madzelan.cba.pl/templariusze-znad-buga/