Żydzi – wspomnienie
To już 78. rocznica likwidacji getta w Stoczku. Stąd Niemcy deportowali do obozu zagłady w Treblince około 2 tys. Żydów, w tym również mieszkańców Sadownego narodowości żydowskiej.
Sadowieńscy Żydzi…
Obecność większej ilości Żydów na terenie Sadownego zanotowano na przełomie XIX i XX wieku. Trudnili się rzemiosłem i handlem.
W gminie Sadowne ludność żydowska skupiła się głównie w samym Sadownem, gdzie władze nie pozwalały do 1921 r. kupować im działek budowlanych oraz mieszkań na ziemi ukazowej – po prawej stronie drogi biegnącej od kościoła w stronę Kołodziąża. Kupowali więc parcele podworskie po lewej stronie drogi, na których zbudowali przed I wojną światową 24 małe drewniane domki i bożnicę.
Na tym terenie gmina żydowska działała w Stoczku i sadowieńscy Żydzi brali udział w pracach jej zarządu – np. handlarz Chaim Topola i kupiec Chaskiel Abramczyk (1917 r.).
W Sadownem Żydzi stanowili 40% mieszkańców – mieli tu niewielką bożnicę, a zmarłych chowali w Stoczku i w Broku – w 1921 r. zarejestrowano tu 245 Żydów, w 1938 r. – 265, a w chwili wybuchu wojny – 380. Podczas II wojny światowej sadowieńscy Żydzi zostali przesiedleni w 1940 roku do getta w Stoczku i następnie wymordowani.
Akcja „Reinhardt” w dystrykcie warszawskim…
Żydzi z dystryktu warszawskiego zostali zamordowani w przeważającej większości między lipcem a październikiem 1942 r. w ośrodku zagłady Treblinka II. Zginęli tam żydowscy mieszkańcy ziem położonych w granicach dystryktu, a także uchodźcy i przesiedleńcy z terenów wcielonych do nazistowskich Niemiec, m.in. Łodzi, Kalisza, Włocławka oraz z zagranicy.
Zagłada getta warszawskiego, największego getta w Europie, w którym latem 1942 r. uwięzionych było ok. 380 tys. ludzi, trwała najdłużej – ponad dwa miesiące. Likwidacja pozostałych gett odbywała się najczęściej w ciągu jednego dnia, według znanego dobrze oprawcom scenariusza.
Akcje likwidacyjne były przeprowadzane zawsze w sposób niezwykle brutalny. Szacuje się, że w komorach gazowych Treblinki Niemcy zamordowali prawie 750-900 tys. Żydów. Tysiące straciło życie w czasie akcji deportacyjnych lub podczas próby ukrycia, w czasie tak zwanych polowań na Żydów.
22 września 1942 r. Niemcy rozpoczęli likwidację gett w dystrykcie sokołowsko-węgrowskim: Kosowie Lackim, Łochowie (getto obejmowało kilka okolicznych wsi), Sterdyni, Sokołowie Podlaskim, Stoczku Węgrowskim i Węgrowie. Getta w powiecie sokołowskim Niemcy zakładali latem 1940 r. i na początku 1941 r. W lutym 1941 r. Gramms, starosta powiatu, pisał w sprawozdaniu do Wydziału Przesiedleń w urzędzie Dystryktu Warszawskiego:
Żydzi skoncentrowani są w 6 miejscowościach powiatu, a mianowicie w Sokołowie, Węgrowie, Sterdyni, Kosowie, Stoczku i Łochowie. Zakładanie żydowskich dzielnic w wymienionych miejscowościach będzie wkrótce zakończone; nielicznych Żydów mieszkający jeszcze po wsiach skieruje się do jednej z 6 miejscowości. Żydom niemieszkającym w powiecie Sokołów-Węgrów zabroniłem pod karą wstępu na jego teren, także wkrótce cała komunikacja w obrębie powiatu będzie wolna od Żydów. Gdy tylko pogoda pozwoli, żydowskie dzielnice zostaną zamknięte.
Wspomniani w piśmie „nieliczni Żydzi” to mieszkańcy Prostyni i Sadowego, którzy odpowiednio w listopadzie i grudniu 1940 roku zostali przesiedleni do różnych gett na terenie powiatu. Poza Sokołowem, pozostałe getta nie były ogrodzone.
Pogłoski o możliwości likwidacji gett w powiecie sokołowskim szerzyły się od dłuższego czasu, w GG wysiedlenia trwały już od ośmiu miesięcy i ich echa dochodziły nawet do mniejszych społeczności. Dodatkowo na terenie powiatu zlokalizowany był obóz śmierci Treblinka II (10 km od Kosowa Lackiego i 17 km od Węgrowa). Ludność mieszkająca w okolicy, miała kontakt z ukraińską obsługą obozu, a także z uciekającymi z obozu Żydami, zdawała sobie sprawę z odbywającego się w obozie ludobójstwa. Stan wiedzy Żydów z powiatu sokołowskiego o tym, co może ich czekać był więc znacznie szerszy niż np. Żydów warszawskich w lipcu 1942 r. Wiele osób starało się przygotować kryjówki, w których mieli nadzieję przeczekać najgorsze.
Przebieg zagłady mniejszych gett odbywał się zgodnie z następującym schematem: nad ranem 22 września wszystkie getta zostały otoczone szczelnym kordonem, w skład którego wchodzili funkcjonariusze SS i Ukraińcy ze sztabu przesiedleńczego, żandarmi z miejscowych posterunków, granatowi policjanci, a niekiedy także strażacy z ochotniczej straży pożarnej. Pierwsze strzały zapowiadały początek niezwykle brutalnej akcji. Żydzi byli zganiani na rynek miejski, plac lub dworzec. Ci, którzy stawili opór, byli rozstrzeliwani na miejscu. Przez cały dzień miały też zazwyczaj miejsce rozstrzeliwania Żydów na lokalnym kirkucie. W getcie w Kosowie zabito na miejscu 150 osób, w Stoczku 188 osób, w Węgrowie ok. tysiąca osób, w Sokołowie ok. 1500–2000 osób.
Żydzi ze Sterdyni i Kosowa, które leżały blisko Treblinki (10 i 27 km), pomaszerowali do obozu piechotą. Żydzi z Łochowa zostali zabrani do Treblinki pociągiem. Możliwe, że transport miał miejsce 24 września. Zachowało się pismo Generalnej Dyrekcji Kolei Wschodniej z 21 września 1942 r. uruchomiające pociąg transportowy do Treblinki, w relacji Tłuszcz–Małkinia–Siedlce–Mińsk Mazowiecki. Można przypuszczać, że Żydzi z Łochowa wyruszyli do Treblinki pociągiem o godzinie 15.05. Ten sam skład o godzinie 15.30 zatrzymał się następnie na stacji kolejowej w Sadownem, dokąd zostali pogonieni Żydzi ze Stoczka. Pociąg o 16.48 odjechał w kierunku Małkini, gdzie między 17.12 a 17.27 miał mieć krótki postój. Do celu dojechał o 17.37.
W czasie akcji likwidacyjnych gett powiatu sokołowsko-węgrowskiego wielu Żydom udało się zbiec. Część z nich nie widząc szans na dalsze ukrywanie, wróciła do utworzonego w Kosowie Lackim getta szczątkowego. Do lutego 1943 r., kiedy getto zlikwidowano, a jego mieszkańców wysłano do Treblinki, przebywało tam od 60 do 100 rzemieślników.
Po akcjach likwidacyjnych przez kolejne dni na terenie samych gett, jak i w okolicach obywały się przeszukiwania i wyłapywanie ukrywających się Żydów. Na podstawie gruntownie przebadanego miasta Węgrowa można odtworzyć wydarzenia kolejnych tygodni. W Węgrowie przeszukiwania trwały ok. czterech tygodni. Sztab przesiedleńczy opuścił miasto 23 lub 24 września, w akcji brali więc udział już tylko lokalni żandarmi i ich pomocnicy. Wyłapani Żydzi byli prowadzeni na jedno miejsce zbiórki, a pod koniec dnia, pod pretekstem wymarszu do pracy przymusowej, byli prowadzeni na kirkut, gdzie ich rozstrzeliwano.
Akcja wyłapywania ukrywających się Żydów na naszym terenie trwała przez cały okres okupacji.
Na początku 1943 r. wielu Żydów (ok. 300) poniosło śmierć z rąk niemieckiej karnej ekspedycji przybyłej z Latowicza/k. Mińska Maz. – trudniła się ona wyłapywaniem uciekinierów z transportów do Treblinki. Zatrzymanych Żydów gromadzono i rozstrzeliwano na placu szkolnym w Sadownem, a następnie grzebano na tzw. Majdanie – po lewej stronie drogi do Sokółki.
O bestialstwie członków ekspedycji pisał ś.p. Edward Sówka w swojej nieopublikowanej pracy pt. SADOWIEŃSKIE OBRAZY – Zebrane wspomnienia z dawnego i bliższego życia Sadownego i okolic:
Była to tzw. „karna ekspedycja” osławiona już z tego rodzaju akcji pacyfikacyjnych na terenie wielu gmin powiatu mińsko-mazowieckiego, sokołowskiego, garwolińskiego i innych. W swej krwawej robocie dała się ona poznać jako banda wyrafinowanych zbirów, skąpana już po wielokroć w niewinnie rozlanej krwi okupowanego narodu. Ciemne typy, kanalie i rzezimieszki najpodlejszego autoramentu, dla których życie ludzkie nie stanowiło żadnej wartości.
Komendantem tej krwawej chołoty był wysoki jak tyka, chudy, ryży z obrzydliwie piegowatą gębą Niemiec w stopniu leutenanta, nie wytykający poza swą kwaterę nosa. Bazą tej kilkudziesięcioosobowej zgrai stał się budynek dzisiejszego internatu chłopców (budynek drewniany na miejscu obecnego budynku po b. Gimnazjum, już nie istnieje – przyp. redakcji) przy Liceum w Sadownem i szkoła, którą na tydzień przedtem opróżniono z uczniów i obstawiono strzegącą w dzień i zdwojoną w nocy wartą.
Już po nakazie usunięcia dzieci ze szkoły, sadowieńskie środowisko wyczuło podświadomie, że dziać się tu będzie coś niezwykłego, że szkołę opróżnia się dla niezbyt pożądanych przybyszów. Przeczucia nie zawiodły i w dniu 12 stycznia, transportem kilku ciężarowych samochodów, zwanych wtedy popularnie „budami”, zwaliła się do Sadownego zgraja okrutnych siepaczy. Blady strach padł na mieszkańców naszej ziemi po ogłoszeniu godziny policyjnej i zapowiedzi nie opuszczania domów.
Jeszcze świeżo w pamięci tkwił niedawny, krwawy dla Żydów grudzień, jeszcze huczały w uszach detonacje rwących ludzi na strzępy granatów i zgiełkliwe szczekanie broni automatycznej w pobliskim Jeglu (likwidacja ziemianek, w których w lesie Jegiel ukrywała się część sadowieńskich Żydów – przyp. redakcji), a już znowu zapowiadało się zło, wiszące milczeniem grozy w powietrzu mroźnego stycznia.
Nic się nie działo w pierwszych dniach pobytu okrutnych żandarmów i na ziemi naszego regionu zaległa jakby cisza złowróżbnego oczekiwania na to, co miało nieuchronnie, wkrótce nastąpić.
Krwawą swą działalność rozpoczęła ekspedycja niemiecka od wymordowania w dniu 13 stycznia 1943 r. rodziny Lubkiewiczów oraz codziennych wypadów do każdej wioski mających na celu sondowanie sytuacji panujących na ich terenie.
Każdego dnia z rozkazu rudego Her Komendanta zajeżdżały przed „czerwony dom” punktualnie o godzinie 8 rano podwody zabierające po 6 żandarmów udających się do danej wsi. Po przyjeździe do niej zajeżdżali do sołtysa, u którego z polecenia wójta przygotowany był obficie zastawiony jadłem i wódką stół i rozpoczynała się trwająca dzień cały libacja, podczas której wypytywali o Żydów i „polnische banditen”. Najedzeni i spici do nieprzytomności wracali do swego gniazda, strzelając po drodze, aby w ten sposób dodać strachu i pomnożyć terror wśród ludzi.
Po takiej libacji zapadali na kilka dni w swej kryjówce by powtórzyć „odwiedziny” w innej z kolei wiosce. I tak trwało to dotąd, aż spenetrowali wszystkie kąty i uzyskali orientację o stanie całej gminy, a częściowo i poza nią.
Zadaniem innej grupy były nocne wypady w teren, z których zwozili przepełnione fury kryjących się jeszcze w lasach Żydów. Schwytanych w tych nocnych łapankach rewidowano dokładnie, ogałacając ze wszystkiego i rozstrzeliwano na placu szkolnym gdzie dziś znajduje się stadion sportowy. Mieszkający w sąsiedztwie szkoły sadowianie nie sypiali z trwogi po nocach, słuchając grzmotu wystrzałów likwidujących nieszczęsnych Żydów, a także schwytanych przypadkowo Polaków.
Trudno dziś określić dokładną liczbę zamordowanych, bo na pewno nie byłaby ona ścisła, lecz z opowiadań Antoniego Dębkowskiego, któremu nakazano wywożenie zwłok furmanką do pobliskiego lasu, gdzie dziś wznosi się pamiątkowy głaz z tablicą, z tych codziennych i nocnych egzekucji zakopano we wspólnej, ogromnej mogile ponad 300 ofiar hitlerowskiego bestialstwa. Byli to w większości Żydzi obojga płci, w różnym wieku oraz Polacy schwytani nocą, po godzinie policyjnej, pochodzący z innych stron, a przebywający tu przypadkowo. Wiele tych ofiar, nieznanych do dziś, grzebano ponadto w różnych miejscach na placu szkolnym, czego dowodem jest przypadkowe odkrycie szkieletów ludzkich, znalezionych w wykopie podczas budowania ubikacji szkolnych w 1951 roku – dziś już nieistniejących.
Po tych tragicznych latach dla żydowskich mieszkańców gminy Sadowne pozostały dzisiaj jedynie symboliczne pomniki – kamienie:
– w lesie na obrzeżach miejscowości Sadowne, po lewej stronie drogi do Sokółki na tzw. Majdanie, na wzniesieniu znajduje się pomnik – kamień z tablicą, na której widnieje napis w języku polskim i hebrajskim: CZEŚĆ PAMIĘCI ŻYDÓW i POLAKÓW OFIAR LUDOBÓJCÓW HITLEROWSKICH ZAMORDOWANYCH W 1943R.
– odsłonięte 24 marca 2019 w obecności premiera Mateusza Morawieckiego tablice upamiętniające: rodzinę Lubkiewiczów, zamordowaną za pomoc Żydom (pomnik z tablicą znajduje się przy ul. Mazowieckiej w Sadownem)…
…i mieszkańców Sadownego, którzy padli ofiarą niemieckiego terroru (pomnik z tablicą znajduje się na skwerku przykościelnym przy ul. Pl. Kościelny w Sadownem).
Miejscem upamiętniającym żydowskich mieszkańców tego terenu i ich tragicznego losu jest również nadal istniejący cmentarz żydowski w Stoczku – kirkut, używany przez żydowską społeczność Stoczka i pobliskich miejscowości, w tym również Sadownego.
Znajduje się on w Stoczku przy ul. Węgrowskiej 22, przed przystankiem autobusowym – patrząc od strony kościoła. Nie wiadomo, kiedy dokładnie powstał, ale prawdopodobnie miało to miejsce w XIX wieku. Miał powierzchnię 0,93 ha – obecnie zachowały się tam tylko fragmenty zniszczonych nagrobków.
W 1946 roku umieszczono na cmentarzu tablicę upamiętniającą 188 ofiar likwidacji tutejszego getta, a w 1984 roku na cmentarzu wzniesiono pomnik upamiętniający zamordowanych przez faszystów żydowskich mieszkańców Stoczka.
Więcej na temat tragicznej historii sadowieńskich Żydów, a także m.in. udzielanej im pomocy przez osoby narodowości polskiej, na stronach:
– http://info.sadowne.pl/?p=2462 – Sadowieńscy Żydzi
– http://info.sadowne.pl/?p=6668 – Polacy z Sadownego…
– http://info.sadowne.pl/?p=7215 – Ludzie i szakale!
– http://info.sadowne.pl/?p=7279 – Ludzie i szakale – cz. II
– http://info.sadowne.pl/?p=14794 – „Dam im imię na wieki”
– http://cmentarze-zydowskie.pl/stoczek.htm – Cmentarz żydowski w Stoczku Węgrowskim
Tekst: Sławek Chyliński
Foto/Źródła:
https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/s/1356-stoczek/116-miejsca-martyrologii/51119-getto-w-stoczku
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_%C5%BCydowski_w_Stoczku
https://teatrnn.pl/ar/akcja-reinhardt-w-dystrykcie-warszawskim/